Aż boje się napisać te słowa, bo znając życie jak się powie, że człowiekowi nic nie dolega to się zaraz przypałęta. Robię obchód moich bukszpanów i na razie tej " azjatki bukszpanowej" u mnie nie ma, choć u nas w Krakowie do wielu miejsc ta plaga dotarła

Ale dla pewności zrobiłam wczoraj oprysk Mospilanem - dwa razy większe stężenie niż na stonkę ziemniaczaną. Pomyślałam, co to za cholera, stężenie większe niż na opuchlaki, a przecież one też odporne na opryski. Zamówiłam również pułapki feromonowe.
Nie wiem jak skłonić do walki sąsiadów, bo i tak patrzą na mnie już chyba jak na czarownice, jak im o całym tym robactwie opowiadam, opryskach, gnojówkach, nicieniach...
Póki co bukszpany na ten moment w dobrej kondycji, choć niektóre jeszcze nie przycięte. Ale kiedy ciąć jak albo upały albo jakieś plagi egejskie, z którymi trzeba walczyć.