Kamciu, u nas w Krakowie wiele miejsc wygląda strasznie, Planty, park Jordana i bukszpany na Wawelu. Ja też czekam z przerażeniem na inwazje w ogrodzie. U mnie dla odmiany ślimaków niewiele, szczególnie tych bezmuszlowych pojedyncze sztuki, ale u mnie ogród mocno nasłoneczniony i między kamieniami cała masa jaszczurek mieszka i pewnie ślimaki stanowią ich pożywienie. W nocy przychodzą też jeże. Za to opuchlakami mogę handlować a w niedługim czasie pewnie też gąsienicami
Ja pierdziu.. tu mnie jeszcze nie było!!!!!!...... masz bosko... zostaje się tu na dłużej.. tylko nie teraz.
Teraz odznaczam wątek do obserwowanych.. co i tak nie pomoże bo już nie patrzę na powiadomienia.. zostawiam sobie otwartą zakładkę. Potem to tylko trafię na zasadzie rewizyty Ale muszę obejrzeć cały ogród.. lubię takie. Ba kocham takie
Zapraszam jak przejdzie kryzys ogrodowy. Wiem, że wszelakie plagi Cię w tym roku dopadły, więc życzę powodzenia. U mnie wiele rzeczy też pozostawia wiele do życzenia, na wiele rzeczy muszę oczy przymykać i też mnie kryzysy ogrodowe często dopadają. Ale wówczas mój mąż chodzi za mną i mówi, że on nie widzi nic brzydkiego albo złego, a jeśli to nie pomaga to mówi, że możemy dom sprzedać i wrócić do miasta do mieszkania w bloku. Jak słyszę "wrócić do miasta" to mi flustracja od razu przechodzi. Myślę, że każdy ma w tym roku kryzys ogrodowy, bo i sama natura nam życia nie ułatwia w tym sezonie.
Widzę, że sierpień w ogrodzie nikogo nie rozpieszcza. Chyba jedyna rada to wrzucić na luz i zaakceptować fakt, że na wiele rzeczy w tej materii nie mamy wpływu. Dobrze że wkrótce jesień, wszystko zacznie się zmieniać i wszelkie plagi nie będą wtedy tak źle wyglądać. U mnie jak co roku inwazja ślimaków, ogród bez nawadniania usycha. Wyrzuciłam trochę iglaków, coś dosadziłam, ale nadal nie jestem zadowolona. Jedna rabata przyprawia o bezsenność, nic w niej nie gra. Chyba zrobię zdjęcia i będę żebrać o rady Widzę Anitko, że nasi mężowie z jednej gliny ulepieni Mojemu też wszystko podoba a gdy mam kryzys straszy "blokowiskiem"
Ten twój zakątek Anitko jest uroczy! Idealnie zgubiłaś różnice poziomów, kolory w kole cudnie grają z tłem. To będzie mój dzisiejszy kopniak w tyłek, żeby zabrać się do roboty
Ja już drugi tydzień tylko wieczorkami po pracy w cieniu leżę, włączyłam luz totalny, odpuściłam chwastom i nawet szczawnikowi A w ogrodzie tylko rano biegam z kilkunastoma konewkami i podlewam roślinki nowo posadzone. Pozostałe jakoś sobie radzą. W takich momentach żałuje, że mam tylko nawadnianie trawnika, bo było na niektórych rabatach, ale z czasem coś się przy sadzeniu przecięło, w zimie rurki mocno podnosiło i na wiosnę mąż wyrwał to co jeszcze pozostało. Ale w tym tygodniu trawnik był tylko raz podlewany, choć u nas dawno nie padało, ale mamy na nim dwa namioty rozłożone, w których śpimy, bo w domu duchota Mąż dostał zakaz koszenie w tym tygodniu trawnika i może go nie spali. Ślimaków u mnie mało, bo jaszczurki nawet nie mają skrupułów i na moich oczach jakieś zabłąkane sztuki pożerają. Grasują też w nocy jeże. Wczoraj gdy szłam do namiotu w nocy to w świetle latarki szybciutko uciekały.
Iwonko, a może my tego samego męża mamy
Iwonko dziękuję, ale nie chciałam nikogo w tyłek kopać Życzę miłej i zakończonej zadowoleniem roboty. Jak skończysz wrzuć u siebie zdjęcia. Ja jestem dzisiaj w pracy, a popołudniu obiecaliśmy dzieciaki i psa zabrać nad wodę.
Ciekawe co twój mąż dzisiaj robi, bo mój mąż dzisiaj jedzie w maratonie rowerowym. Mam nadzieje, że mi na zawał nie padnie Ja chyba też coś wieczorkiem w donicach na tarasie podziałam, bo przez te deszcze padły mi od szarej pleśni lawendy po raz pierwszy od wielu lat i straszą na tarasie, a ja tam teraz głównie urzęduje Żeby do tła pasowało kupiłam bordowe chryzantemy i różowe wrzosy
Z zadowoleniem zakończyłam na razie robienie ketchupu z cukinii Dogrzało mi w tej kuchni okropnie, dlatego zaraz leżak i książka a ogród chyba w poniedzialek bo ma być nieco chłodniej. Chociaż z leżakowaniem może być problem. Wstrzeliłaś się z tematem rowerowym idealnie. Co prawda mój mąż w maratonie dziś nie jedzie, ale uwielbia rower i namawia mnie właśnie na kolejną wycieczkę. Po niedzielnych 60 km mam jednak chwilowo dość Szkoda tej lawendy, z nią donica tak śródziemnomorsko wyglądała. Zazdroszczę ci tego braku ślimaków, ale z drugiej strony masz jaszczurki... Już sama nie wiem co lepsze Ja zapomniałam wspomnieć o mojej największej tegorocznej inwazji - pająkach. Ich ogromne pajęczyny mam dosłownie wszędzie, na iglakach, krzewach, nawet bylinach. Widziałam na forum, że ktoś pytał jak z tym dzidostwem walczyć, ale konkretnej odpowiedzi nie było. A wygląda to tragicznie, jak w ogrodzie do którego od 100 lat nikt nie zaglądał...
Wczoraj, gdy z latarką w nocy chodziłam to się sama przeraziłam ile pająków u mnie pomieszkuje. U mnie też okropne pajęczyny. Nawet mój siostrzeniec, który u mnie obecnie na wakacjach przebywa dwa dni temu powiedział mi, że nasz dom wygląda jak zamek opuszczony, a w "kamiennym kręgu" jest pochowana Diabolina, bo nowe posadzone rośliny trochę przyschnięte, a jaszczurki to jej węże Nawet dwa tygodnie temu wzięłam odkurzacz i z niektórych roślin na froncie domu je wciągnęłam, żeby gości nie straszyć, bo niektórzy " miastowi" takich pajęczyn sobie nie wyobrażają Resztę zostawiłam. Tłumaczę sobie i siostrzeńcowi, że pająki są pożyteczne, bo łapią komary i muchy.
Ja w niedziele też byłam na wycieczce rowerowej, przy okazji przy rowach się zatrzymywała i zbierałam "chwasty" na bukiet. Nawet niezłego osta upolowałam. Teraz się suszy.
Iwonko teraz po robocie ketchupowej zasłużenie odpoczywaj. Ogród nie ucieknie. Zasłoń książką to czego nie chcesz widzieć dzisiaj w ogrodzie, że nie irytowało