Dzisiaj, gdy wstałam rano nie wierzyłam, że świeci słońce. Odwiozłam syna do szkoły, bo zaspaliśmy i nie wyrobił się na autobus. Gdy wróciłam postanowiłam naładować akumulatorki przed pracą i spędzić choć poranek w ogrodzie i to wczesny poranek, bo syn miał na 8 do szkoły. Wizja powrotu do domu po 21 spowodował, że wszystkie inne poranne obowiązki zeszły na drugi plan. Byłam tylko Ja, kawka i śniadanko na tarasie
Wystawiłam buźkę do słoneczka na 10 minut, po czym pobiegałam z aparatem po ogródku.
Od razu humor lepszy
Poranne, jesienne słoneczko przebijało się przez drzewa.
Jesień widać też za ogrodzeniem. Ciesze się, że wybraliśmy tą działkę. Była ostatnia wolna. Nikt jej nie chciał, a teraz wszyscy sąsiedzi nam jej zazdroszczą z powodu dużych drzew za ogrodzeniem.
Coś tam pokazywałam , ale naprawde nie ma co pokazywać, wersja mini, pomidorki, maliny, szczypiorek, pietruszka, ceblka, czosnek, sałata, mięta, poziomki i winogrono. Nie mam ręki do warzyw I kompostowniki w wersi mini- full wypas
Piłkarzyki wylądował tam z domu z inicjatywy M, bo stwierdził, że tylko na imprezkach są chętni w większej ilości do grania Nie tam irytują, ale to nie tylko mój ogród więc zasłania je koryto z chortensjami.
Widoki przed domem zupełni inne, ale i tak jesteśmy wybrańcami losu, bo z 18 działek na naszej, osiedlowej ulicy tylko dwie przed naszym domem są nie zabudowane, a mieszkamy tu od 10 lat.
Widoki też już jesienne. Jeszcze tylko kukurydza pozostała. Mam tu też prywatne poletko wrotyczu na wyciągniecie ręki.