Ja je uwielbiam historycznie, z dzieciństwa. Zawsze były, zapach mi pasuje bardzo. A teraz to setki odmian

dokupuję, wtykam. Nie poradzę na to nic. Zwłaszcza że dobrze wyglądają.
Do straty czasu trzeba jeszcze doliczyć dzieci albo ema wołających o pomoc przy czymś, o jedzenie, o ...

Czasami udaje mi się ogarnąć temat nie odrywając się od sekatora czy tam łopatki, ale najgorszy problem z obiadami. Ratuję się czasami pizzą zamówioną, ale fe france wolą domową. Grill też jest niezłym rozwiązaniem, bo szykuję rano, jeszcze przed wyjściem w teren, a potem tylko dzieci znoszą prowiant, a em szykuje. Ale nie co dzień św. Jana.