Utopiły się 2011 to był pierwszy rok powodzi, kolejny też był mokry. Ponad 20-letnie drzewa nie wytrzymały tego, ich korzenie stojąc w wodzie, udusiły się. Zostało wyciętych 6 śliw, 2 grusze, 2 jabłonie, orzech włoski, leszczyna, lilaki, czereśnia, wiśnie, drzewka ozdobne, przepadła część bylin. Z nasadzeń drzew owocowych robionych przez rodziców została jedna leszczyna i 3 jabłonie wciąż walczą o życie- dotąd nie doszły do siebie a podtopienia w kolejnych latach im tego nie ułatwiają. Jedna czyjaś niemądra decyzja o zasypaniu starorzecza spowodowała zmianę stosunków wodnych na naszych działkach i wiele strat.
Trochę dziś u nas porosiło. Kilka razy widziałam wilgotną jezdnię, ale trudno to nazwać deszczem. Skoro i tak jestem uziemiona przez przeziębienie w domu, to nie mam nic przeciwko temu, by jutro porządniej popadało Nie wiem tylk jak sobie poradzę z koszeniem po takiej przerwie... Może uda mi się jutro zmobilizować siły i wysiać dynie, cukinię i patisony do doniczek, najwyższa już pora.
I wcale się nie dziwię, widok tylu dużych kwitnących drzew musiał być piękny.
Taka ogromna strata! Bardzo przykre! Nigdy bym nie pomyślała, że nadmiar wody( która wydawałoby się powinna wsiąknąć w ziemię) może wywołać takie szkody.