No to zaczynam moją niedzielną opowieść

Byłam tak zła, że w maju, najpiękniejszym miesiącu rozchorowałam się i straciłam wczoraj tak piękną sobotę, że postanowiłam dzisiaj jechać, choćby nie wiem co! I pojechałam

Trochę tak w tajemnicy przed rodziną i na krótko, ale pojechałam

No bo jak to tak, żeby własnych kwitnących lilaków nie zobaczyć?

Musiałam
Po drodze ścięłam pędy sosny na syropek zdrowotnościowy. Co prawda zagajnik koło działki, który zaopatrywał mnie przez kilka lat w ten wartościowy materiał, wyrósł już bardzo wysoko, ale tydzień temu wypatrzyłam jeszcze grupę nie za wysokich sosenek i dziś zatrzymałam się przy nich zaopatrzona w zabrany z domu sekator i torbę. Przyrosty były w sam raz, więc szybko ucięłam co nieco

W domu co prawda okazało się, że przecież nie mam cukru, ale myślę, że do jutra rana spokojnie poczekają.
W planach było też zbieranie kwiatów mniszka - tych jednak na działce było już mało i niezbyt ładne, więc zrezygnowałam - w tym roku mniszkowego miodku nie będzie. Ale za to trzeci punkt programu też został zrealizowany - zbiór majowej pokrzywy. Na sok, do suszenia i na jutrzejszą tartę na obiad. Od kilku lat wiosną i latem używam dość dużo pokrzywy w kuchni. Suszoną używam też do płukania włosów. A Wy? Co z niej robicie?
Od ubiegłego sezonu mam pokrzywowe poletko koło warzywnika (przyszły od sąsiadki), któremu nie pozwalam zakwitnąć, bo wciąż ucinam końcówki pędów, a one rosną i rosną ...

Zużywam też pokrzywy, które wyrastają na rabatach, ale te staram się wyrywać z korzeniami - idą nie tylko na mój stół, lecz i na gnojówkę dla roślin.
A to dzisiejszy zbiór:
W koszyku, który sama wyplotłam podczas kursu wikliniarskiego kilka lat temu, właśnie z myślą o zbiorze ziół i kwiatów i ich przewożeniu do domu - że się tak pochwalę
Przyjechała dziś ze mną także pierwsza garść sałaty na kolację oraz szczypiorek do jajecznicy. Sałata to samosiejki, które wyrosły wśród malin i są dużo ładniejsze, niż zeszłoroczne flance. Muszę więc i w tym roku zostawić którąś na nasiona - niech się wysiewa.