Ja myślę, że zaszkodziła im właśnie ta ciepła zima, a w szczególności styczniowe ocieplenie. Wiele roślin zaczęło się wtedy wybudzać ze stanu zimowego spoczynku, a to zwiększyło później ich wrażliwość na wiosenne przymrozki.
Aniu, dziękuję, w końcu zrozumiałam. Rzeczywiście w styczniu były wiosenne temperatury. Pamiętam, że borówki, kiwi, Gejszę przycinaliśmy ubrani w swetry. W swetrze też czyściłam środki tujek z suszu, spiesząc się z wykonaniem tej czynności, bo rosnące w ich nogach krokusiki zaczynały wypuszczać kiełki. Luty przyniósł mroźne tygodnie. - 8,- 9 °C to niewielki mróz, ale wystarczający, by uszkodzić młodziutkie pączki kwiatowe i pędy ogródowek.
U mnie też na ogrodówkach pojedyncze kwiatki. To jest roślina, która ćwiczy cierpliwość. Najlepsze jest to że nie kwitną mi nawet hortki, które podobno kwitną na jednorocznych np. Endless Summer. Z czystego lenistwa nie chce mi się ich wykopywać ale pewnie kiedyś to zrobię .