Dwie godziny dziś spędziłam robiąc porządki na ogrodzie, a efektów prawie nie widać. Pozbierałam dwa wory liści, przycięłam kosaćce pokładające się na ziemi, zrobiłam porządek w bodziszkach, hostach. Czekam na kolejny ciepły dzień, bo trochę roboty jeszcze zostało.
Czy ktoś wie czy powinnam przyciąć przetacznikowca wirginijskiego i sadziec plamisty Atropurpureum do zera? Bo zostały mi tylko suche wiechcie? Ten pierwszy chyba wypuszczał liście wiosną od podstawy jeśli dobrze pamiętam, ale sadźca nie miałam wcześniej.