Bo ich nie lubię już. Bardzo mnie denerwują w przedogródku, podsychają, wypiętrzają się, robią się w nich łyse dziury, trzeba je odmładzać. Próbowałam kilka lat je ogarnąć, dosadzałam nowe, przesadzałam, ale powiedziałam dość i doszło do wymiany. Na razie bardzo mnie ta wymiana satysfakcjonuje.
Ja też mam na pieńku z żurawkami. W tym roku po zimie po prostu nisko je przycięłam i powoli sobie odbijają.
Aniu, wszystko Ci ładnie rośnie . Drzewa już spore. Miałaś jakieś straty mrozowe?
Ja na początku ogrodowania zachwyciłam się zdjęciem ogrodu wypełnionego żurawkami w różnych kolorach, który mnie zachwycił. I od tego zaczęłam. To był zły pomysł przyznaję. U mnie żurawki wszędzie rosną bardzo słabo. Wyjątkiem są na razie Brownies przy tarasie. Mam nadzieję że się uchowają, bo uwielbiamy je za zmienne kolory przez cały rok.
Mrokasia jest tyle piękniejszych roślin, że nie ma sensu się z nimi męczyć. Może cięcie to dobry pomysł, ja tylko oczyszczałam je po zimie. Te co wykopałam, podzieliłam i przeniosłam w inne miejsce, bo szkoda było wyrzucić. Ale w sumie jak zdechną płakać nie będę.
Co do strat mrozowych, w tym roku jest bardzo dobrze. Przymarzł mi winogron i judaszowiec eternal flame -ponownie jak w zeszłym roku. Zostały mi dwie gałązki. Jest bardzo wrażliwy. Za to klony palmowe bardzo ładnie odbiły po zimie co mnie mega cieszy. Jeszcze jedna róża Stadt rome mi nie odbiła. Chyba dokupię.