Wacku, no ja już tak mam,że każdego drzewka mi szkoda , a co dopiero takich 20 , 50 letnich. Zapłakałabym się

Wycięłabym tylko te , które naprawdę stanowią zagrożenie. A inne- że niezbyt proste,że szyszkami sypią... no taka ich uroda i rola. Gołe pnie pięknie można obsadzić bluszczem, winobluszczem -to jest dopiero zaczarowany widok.
Mówisz" Jednak ten czas, a właściwie jego brak (wszak najważniejsza praca zawodowa). Pracy na dwie ręce miałbym jednak zbyt wiele". Doskonale to rozumiem! Wydaje mi się jednak, że pozostawienie drzew i posadzenie cieniolubnych , byłoby znacznie mniej kłopotliwe i pracochłonne aniżeli wycinanie i sadzenie jakiś bylin, czy innych wymagających roślin. Więcej słońca- więcej podlewania. Jest tyle fajnych niekłopotliwych, szybko rosnących roślinek do cienia i półcienia( lśniący kopytnik, niebieskości- brunery, ułudki, paprocie, może jakieś hostowisko?). Czy dadzą radę zupełnie bez podlewania? Tego nie wiem , ale na pewno lepiej sobie poradzą niż te światłolubne. Zawsze warto dopytać bardziej doświadczonych. Akanta nie prowadzi już swojego wątku, ale Weronika właśnie wróciła po zimowej przerwie. Oglądałeś jej ogród w Mai?
Co do rododendronów wzdłuż drogi- masz rację będą zasłaniać widok , lepiej dać je na drugi plan. Jeszcze trochę mam do pogadania, ale już późno, uciekam w objęcia Morfeusza, może jutro uda mi się też coś skrobnąć.