Porzucam chwilowo chronologię na rzecz uwag około-Bogdziowych.
Jak było, to już wszyscy czytali i widzieli w odpowiednim wątku.
Bogdzia jest fantastyczną osobą z fantastycznym ogrodem. Fajnie było zobaczyć na żywo tyle osób z forum.
Marzenka dostarczyła nam z Wrocławia 17 bukszpanów. 8 dla Anuli, 4 dla Boćka i 5 dla nas. Od Karoliny dostałam rozchodniki i mozgę. Dobrze, że samochód duży, zapakowaliśmy cały bagażnik.
Marzenka mówiła, że dwie tak zakręcone osoby jak ona i Jarek razem muszą ściągnąć jakieś kłopoty. To chyba przeszło na bukszpany, bo w drodze powrotnej prawie nam rozbito drugi samochód. Mogło być poważniej niż z Marzenką. My zjechaliśmy z lewego pasa za ciężarówkę, bo za chwilę było zwężenie drogi. Jeden pas zastawiony barierkami. A facet za nami został na lewym pasie i dodał gazu. Jak zauważył, że jednak nie wyprzedzi, to aż dym z kół poszedł. Walnął w słupek, obkręciło go i wyrzuciło częściowo na prawy pas. Na szczęście na tyle delikatnie, że dało się go ominąć.
Bukszpany po powrocie zażyły kąpieli w Laury piaskownicy w dwóch turach. Wczoraj swoje posadziliśmy rano i Jarek posadził rozchodniki w pasku przed wejściem przy użyciu młota pneumatycznego.
Wieczorem Anula odebrała swoją porcję, a Bociek dzisiaj swoje. Ale mamy teraz pusto na tarasie.

Po kąpieli przyrosty im odżyły. Całkiem dobrze wyglądają. Nasze posadziliśmy w jucie, żeby je było łatwiej przesadzić potem.