Śliczne te Twoje hosty - ja też się skusiłam i tylko mam nadzieję, że ślimaki szybko się o nich nie dowiedzą. Kupiłam na próbę dwie sadzonki korzeniowe, znacznie mniejsze od Twoich, ale z bardzo porządnymi korzeniami.
Co do bergenii - ta mała jest śliczna, ale bardziej marudna od tradycyjnej - taka najzwyklejsza, bezodmianowa to pancerna roślina, ale widziałam też w zieleni miejskiej takie bardziej wyfikane, które wypiętrzały się jak żurawki, tylko jeszcze brzydziej - długi, gruby badyl z listkiem na końcu. Mam u siebie i tą tradycyjną, i tą malutką, kwitnącą na biało. Przeniosłam ją w bardziej zaciszne miejsce, bo niestety marzła. Czasem mróz niszczył kwiaty, czasem i liście. Więc jest trochę trudniejsza, ale jeśli masz bezwietrzne miejsce, to ok. Duża bergenia ostatnio niestety zasmakowała opuchlakom, więc ma koronkowe liście

Barwinka ja bym nie polecała - też mam dwa gatunki - większego i zwykłego, Jeden i drugi ma za cel życiowy kolonizację jak największego kawałka świata, obydwa wrastają głęboko, a z kwiatami się ociągają. Naprawdę ciężko się tego pozbyć, barwinek ewentualnie nadaje się na miejsca pod lasem, nie przy domu.
Pomyśl może o bodziszkach - zgrałyby się z funkią, a są odmiany lubiące cień

, gdzie zakwitną, a wiosną wychodzą z ziemi bardzo szybko.