Hura, melduję, że zielony daszek zrobiłam



I posadziłam w wiadrze 2 cyprysy, które w święta robiły za choinki
Naszej zimy nie przeżyją i nie wiem, czy dadzą radę w budynku, ale póki co, zdobią

Przerobiłam też ciurkadełko na odkryte oczko, teraz widzę, kiedy dolać wody.
Muszę zamaskować kratkę, bo brzydka i posadzić jakąś roślinkę.
Takie było

Takie jest

W okienku zawiesiłam serduszko ze sznurka.

A tutaj dałam wielką szyszkę i wiadereczko /narazie puste/.


A teraz o jeżach
W Polsce są dwa gatunki, wschodni i zachodni, dotychczas u nas były tylko zachodnie, a teraz mamy dwa wschodnie
Mają jasne igły na głowie, sukienkę i brzuszek /nie do zobaczenia/.
To jeden z nich, drugi nie dał się złapać.


I Gucio, Pysia i Duduś w wolierze

To Tuptuś, jeż zachodni, tu widać różnicę w kolorystyce.

Jeże podziwiam! A oczko super, zawsze lubię ciurkanie wody! Okienka super wystrojone.

Haniu, dzięki, ja też, jeże są ciekawymi zwierzątkami, a opieka nad nimi sprawia nam ogromną radość
Ciurkadełko to hit na O., musiało u mnie być, więc je zrobiłam , jak tylko założyłam wątek, przy nieocenionej Twojej pomocy
Ciągle "czegoś" mi w okienkach brakuje i dokładam, niedługo będą jak choinki

Od 2 godzin leje jak z cebra
Nie mam nic przeciw deszczowi, ale takiemu delikatnemu i żeby przy okazji było ciepło, a jest teraz tylko 8 st
Co to za maj, ja się pytam, w prognozach codziennie deszcz i 14 - 17 st, dobrze, że skosiłam trawę.

Na mojąprognozę/odpukać/ na razie nie mogę narzekać. Pomidory wysadzone/ dopóki się na dobre nie ukorzeniły, lepsza niższa na wskaźniku/, warzywka wysiane. Temperatura w nocy 10C, w dzień 16-17. I dobrze, Dziś "byczę się", bo kiedyś trzeba.
Może jakiś spacer między deszczem, w nocy ciut kropiło, po południu znowu może coś skapnie. Wytrzymam.
Ale ja mogę się wylegiwać, nic nie muszę, chyba tylko oddychać i mrugać.

Miłej niedzieli.

miło oglądać jeże. Ja niestety widzę tylko rozjechane na drogach.

Jak chodziłam wieczorową porą z psem, to często spotykałam jeże na osiedlowym trawniku. Są miejsca pod dziką różą, pod pęcherznicą, forsycją, gdzie nikt liści nie sprząta ani po zimie, ani przed zimą, i pewnie tam funkcjonują. W tym roku nie spotkałam, bo i z psem już nie chodzę.