
Dzień dobry,
moja przygoda z rododendronami dopiero się zaczęła, będę wdzięczna za wskazówki co dolega i jak mogę pomóc dwóm z nich.
Jedna z nich wsadzony w zeszłym roku wygląda jakby zasychał, drugi przesadzony w zeszłym roku na nowe miejsce, zaopatrzony w torf, szczepionkę i nawóz zakwaszający wygląda nadal tak samo... Zakładam, że to chloroza. Pytanie czy więcej nawozić czy też coś jeszcze jeśli to prawdiłowa diagnoza?
Pierwszy z nich to Percy Wiseman, drugi nie wiem, bo go wsadziła i porzuciła lata temu sąsiadka. Ten ogród należący do wspólnoty.
Wszystkie pozostałe rododendrony mają się dobrze, poza tym, że poza kilkoma okazami pełnymi pąków, reszta w tym roku ma coraz więcej pięknych... liści, ale nie ma pąków. Na przykład Cunninghams White, który miał kwitnąć 2 razu w roku. Obrywałam wszystkim przekwitłe kwiatostany. Dostały też nawozy.
Najpilniejsza dla mnie jest jednak kwestia tego jakby zasychającego malucha, żeby jeśli to możliwie zdążyć mu pomóc. Podlałam go Ridomilem Gold wczoraj przeciw fytoftorozie, ale bez przekonania, bo błąkam się godzinami po necie od tygodni czytając różne porady i wiele powodów mi do jego stanu równie dobrze pasuje
Z góry dziękuję za pomoc
