Wiła wianki i rzucała je na falującą wodę, wiła wianki i rzucała je na wooodę ....

.
No, niczego nie rzucałam, ale wiłam, wiłam z całych sił.

Cieszę się, że go oglądacie i chwalicie, nie jest tak równy jak te kupne, plecione z wikliny, ale za to z własnego ogrodu i gałązek które normalnie zostałyby spalone ( winorośl) albo rozdrobnione trafiłyby na kompost (dereń).
Chyba poczekam na spotkanie u Danusi 30 marca i tam się czymś zainspiruję w kwestii ozdabiania. Oczywiście wirtualnie, bo w realu nie będę mogła, niestety.
Brateczki to miniaturki, ale czy one są wieloletnie? No, przypuszczam że wątpię. Miały być w tych koszach do drugiej połowy maja, kiedy trafią tam lobelie i sanwitalie, albo jeszcze co innego, bo czy jest sens powtarzać kompozycje z ubiegłego roku? Brateczki - fiołeczki trafią do gruntu jeżeli będą w dobrym stanie do tego czasu. Zobaczymy zatem.