Dokładnie. Bardzo bledną od słońca jeszcze zanim na dobre się rozwiną i wychodzi taki bladoróżowy kolor.
Co do róż ciężko mi radzić bo nie mam ich za dużo. Pod koniec sezonu zazwyczaj łapią plamistość mniej lub więcej.
Na pewno najbardziej zdrowa u mnie jest Angela. W ogóle nie choruje. Podobno Piano jest też z tych bardziej zdrowych ale ja mam je bardzo młode i małe więc nie mam o nich zdania jeszcze.
Queen of Sweden też u mnie dobrze się sprawuje. Ale ja jak kupowałam róże to nie patrzyłam na zdrowotność niestety. Bo teraz bym patrzyła podobnie jak ty. Ale człowiek czasem mądry po szkodzie .
Wszyscy chwalą też Aspirin Rose. Ja nie mam.
Nie najgorzej Boscobel, Hansestadt Rostock ale jednak na koniec sezonu coś zawsze złapią.
Mam parę nowych ale tu jeszcze się nie wypowiadam . Często jest tak że te które najbardziej lubię niestety chorują .
Dwa 80-litrowe wory dobrej ziemi wymieszanej z mączką bazaltową. Rodzimej ziemi w zasadzie nie dawałam bo w tym miejscu mam praktycznie tylko glinę i jakiś gruz.
Jak sadzę jakąś większą roślinę czy drzewko które ma rosnąć lata to jednak muszę wymienić ten mój syf w ziemi. Za dużo mam kamieni, cegieł, gliny i gruzu.
Judaszowiec głęboko się korzeni więc dół miał głęboki.
Dzięki za szczegółową odpowiedź. Ja właśnie mam tylko 2 róże z marketu i łapią plamistość, dlatego kolejne wolę kupić droższe, ale wybrać jakieś odporne odmiany