Widzę, że pilnujesz tych przygaszonych kolorów. Bardziej pasują do Twojej koncepcji. A byliny to zawsze można dosadzić na końcu jak już zobaczysz ostateczny efekt. Ja ostatnio niektóre róże co do których nie jestem pewna wsadzam do donic, jak mi się spodobają to trafiają na rabatę .
Danusia pisała, że w ogrodach angielskich sadzą. Po wykopaniu starej róży, wkładają pudło z kartonu i w takim pojemniku sadzą nową różę. Karton, zanim się w ziemi rozłoży, zdąży odizolować patogeny ze starego krzaczka, które wyginą. Dla pewności pewnie bym jeszcze dół zlała jakimś p. grzybowym, ale pomysł mi się bardzo spodobał i kminię czy nie wyrzucić zbyt dużych i zbyt gęsto posadzonych krzaków 3 róż a posadzić tylko jedną.
Spróbowałam tak raz ze starą żółtą różą, która okropnie chorowała i postanowiłam ją wykopać jesienią. Wymieniłam dużo ziemi, odczekałam całą zimę. Na wiosnę posadziłam nową różę ale ponieważ nie miałam odpowiednio głębokiego a jednocześnie niezbyt szerokiego kartonu wyłożyłam dołek kilkoma warstwami grubych, papierowych toreb. Nasypałam nowej ziemi i posadziłam różę.
Róża rośnie mi bardzo marnie w tym miejscu. Nie wiem czy to przez te papiery czy moja metoda nic nie dała? Więc trochę zniechęciłam się do takich kombinowanych metod .
To już pewnie jedne z ostatnich fotek. Ale w końcu udało się wyjść na ogród i trochę poszwendać przy małych robótkach.
Żurawkom jeszcze chce się kwitnąć.
Poczyściłam ogród z części bylin. Wymyłam budki lęgowe. Posprzątałam i umyłam duperelki ogrodowe, których nie zostawiam w ogrodzie na zimę. Ogarnęłam trochę liście.