Na wiele rzeczy do tej pory nie zwracałam uwagi, aż tu nagle 3 miesiące siedzenia na Ogrodowisku i świadomość ogrodnicza zaczęła mi kiełkować pod kopułą czaszki. Dzięki czemu odkryłam ostatnio rosnące w granicy działki drzewo. Samosiejkę taką. Pojęcia nie mam co to dokładnie, ale ponieważ prezencję ma wyjątkowo nieudaną obstawiam, że jesion. No przykro mi bardzo, ale szpetny jest, jak noc listopadowa, co może bym mu jeszcze wybaczyła, ale zaczęła mnie uwierać myśl, że wyrośnie to to na 40m monstrum i zostanę w kaczym kuprze.
Teoretycznie rośnie u sąsiada (któremu temat zwisa i powiewa)ale myślę, że nie miałabym problemów z uzyskaniem zgody na ciachnięcie jegomościa tu i ówdzie. Tyle tylko, że jegomość ma już jakieś 6m wysokości, od naszej strony chroni go płot, a od strony sąsiada krzaczory. Myślicie że jest sens pchania się w ten kanał i przycięcia go jakoś?