Kochani przepraszam, że dopiero teraz się odzywam, ale....
W poniedziałek moja mama będąc na wczasach w Sądeckim wylądowała w tamtejszym SORze z podejrzeniem udaru ( objawy na to wskazywały) najpierw tato wezwał karetkę, ale czas oczekiwania do osoby z takim podejrzeniem był 6 godzin( abstrakcja gdy kluczowe są pierwsze 2 godziny)tato zawiózł Ją sam. Posadzili na wózek i kazali czekać na Izbie. I tak czekali od 9.30 do 13.00 kiedy to mamę wysztywniło i zaczęło paraliżować, a potem straciła przytomność
Stąd mój apel bo chciałam w jakikolwiek sposób wpłynąć na przyspieszenie kolejki. W efekcie cały dzień spędzili na tamtejszym SORze, gdzie po awanturze w końcu zrobiono Jej badania. Mama dostała torsji i zawrotów głowy. Tomograf nic nie wykazał odesłano Ja w tym stanie do domu!!! Przyjechali, ale nie do domu tylko na SOR w Krakowie gdzie spędzili calutką noc bo objawy nie ustąpiły, seria badań, nic nie wykazały i znowu do domu!!!
OD wczoraj Jest w domu Torsje lekami opanowałam, troszkę zjadła , i pije, ale objawy nie ustępują, wciąż zawroty głowy, brak równowagi, szum w uszach. Dziś prywatnie neurolog, dalsze badania z którymi problem nawet prywatnie bo terminy odległe..... i tak bez diagnozy z leczeniem objawowym mam Ja w domu.
Normalnie już się boję rano oczu otwierać bo co dzień to gorsze wieści przynosi
Za dużo tego "dobrego" na raz