A ja robię tak...(Sylwia wiesz że ogród mam poza miejscem zamieszkania) i jak wiem ,że np.dzisiaj tam pojadę..to wszystko robię na zapas,obiad niedzielny już wczoraj przygotowałam (zrazy) wszystko ogarnięte..pranie itd żeby tylko jak najszybciej jechać i być jak najdłużej i nie martwić się że czegoś tam nie zrobiłam
Sylwia na swierki conici ostry strumien wody i po przedziorku.
Wczoraj chcialam wejsc na rabate przy oczku ale sie wstrzymalam cos tam Wychodzi boje sie wyrwac juz tak kiedys zrobilam z krwawnicami.
Jeszcze nigdy sie tak nie narobilam jak w tym roku. Duzo ciecia mam. Jak male chcialoby sie duze teraz duze i roboty z tym od groma. Sama jestem eM nie pomaga bo sam swojego pilnuje terminy napiete. Wiec sama sie z tym wszystkim bujam. Towaru tyle do utylizacji, ze glowa boli.
Joasiu, dawniej to i ja miałam tak, że chciałam być idealną panią domu, żoną, matką i .........już mi przeszło, a dokładniej przewartościowało mi się życie w momencie gdy się staje nad krawędzia przejścia na druga stronę, teraz wiele rzeczy sobie odpuszczam i jestem dla siebie samej lepsza. Zdrowie wymusiło pewne ustępstwa. Jak się dostało drugie życie to troszkę inaczej na ten czas, który się ma człowiek patrzy, inaczej czas dzieli.
Więcej jest mnie dla innych( nie tylko rodziny)więcej dla siebie, życie szybko mija, za szybko. Ze szmatą przyklejoną do dłoni na tamtą stronę żadna z nas nie pójdzie