Cudnie masz. Nie narzekaj.
U mnie to dopiero wszystko wkurza. Bez dopalaczy w tym roku nic nie rośnie...
Oprócz grzyba na bukszpanach. Ten to zawsze rośnie.
Maczek z kosmosem czekoladowym? Bardzo fajny duet
Dalia Bacardi, muszę jej wzrost zapamiętać.
Tez mam podobne odczucia odnośnie sierpniowego ogrodu, u Ciebie tego nie widać, u mnie z tego powodu rozpoczęłam powoli cięcie niektórych "pijanych" egzemplarzy.
Wiesz dlaczego człowiek narzeka - bo się napatrzy jak u innych ładnie. Wiadomo, że jedni mają gorzej, drudzy lepiej. Gdyby nie zaglądał, nie porównywał, żyłby w spokoju ducha
Ale spokojnie, trochę ponarzekam i mi przejdzie. Do roboty się wezmę i będzie dobrze
Grzyb pojawia się gremialnie, na wszystkich? Czy tylko na wybranych? Bo jeśli na obwódkach, to ciężko
Zuzia, Bacardi nie jest aż tak wysoka - ona jest posadzona w skrzyni, czyli trzeba by jej odjąć jakieś 60 cm wzrostu, więc jest dalią średniej wysokości.
Z maczkiem rośnie onętek Cranberry - na razie sztuk 1, faktycznie ciemny w tym pół-pąku. Kosmosy czekoladowe mam w gruncie
Co do bałaganu - wszystkich bałaganiarzy mam powiązanych sznurkiem
Najgorsze są irysy syberyjskie i jeden bodziszek, który rośnie dość wysoko i nie daje rady się utrzymać w pionie. Dawno bym go przycięła, ale wciąż kwitnie i widzę, ile przyciąga zapylaczy. Muszę go wywalić gdzieś na tyły. Nie robię mu zdjęć
No wiem właśnie. Dlatego zniknęłam na trochę z Ogrodo...
ALe już się pogodziłam z tym, że mam jak mam
Grzyb się pojawia tam gdzie mało przewiewnie. Na obwódkach też.
Nawet nie mam teraz jak pryskać, bo burze się kręcą. Wczoraj wieczorem lało, a dziś od rana smali.
No właśnie tak pomyślałam, że luzaki możesz przesadzić w miejsce bardziej przewiewne, ale z obwódką już gorzej. A wywalać obwódkę też szkoda. Może zrób szczerby w obwódce i wypełnij czymś luźniejszym? Tak tylko kombinuję
Ogólnie to jest powszechnie wiadome, że Twój ogród jest perfekcyjny, więc taki drobiazg jak grzyb tego wizerunku nie zmieni.
Zostało mi parę zdjęć z ubiegłego tygodnia Na przykład zdjęcia rabaty wejściowej - jarmarczno-wesołej - ani jedna rudbekia nie znalazła się tam z mojej woli, nie wiadomo kiedy urosły i zakwitły a ja nie mam sumienia ich stamtąd ruszać