Aniu znam ból wiecznego niedoczasu a wydawałoby się, że skoro dzieci już duże to i czasu będzie więcej, a wiecznie go mało. Przedogródek masz cudny, bardzo elegancki i dopracowany. Rabaty się zagęszczają, nowe powstają i szklarnia będzie, no super. Ważne, że cały czas do przodu!
To nie pocieszasz myślałam, że kiedy dzieciaki podrosną, to będzie trochę więcej czasu, zamiast ganiania między przedszkolem, żłobkiem i pracą Chociaż ostatnio to mnóstwo czasu zmarnowaliśmy z powodu sprzedawców, przez których trzeba było jeździć po 2 razy po jedną rzecz...
Dziękuję za pochwały przedogródka
"Cały czas do przodu, staramy się przede wszystkim" - oglądałam kiedyś skecz kabaretowy z tym tekstem
U mnie też sucho. Nawet wczoraj rozmawiałam z mężem, że na przekopanej ziemi nie rosną chwasty. A jak mają rosnąć, kiedy gleba niczym pył.
Sucholubne rośliny czują się u mnie dobrze: bodziszek, stipa, werbena, jeżowki, hakone też sobie radzi
Ja Cię pocieszę. Albo nie, nie wiem
Otóż czasu jest zdecydowanie więcej (w moim przypadku - mój dziec to już starszy nastolatek). Ale za to zaangażowania emocjonalnego i stresu znacznie więcej .
Czuję się pocieszona... albo i nie przekonam się za jakieś 8-10 lat
Podlałam wczoraj ogródek i zaraz przyszła ulewa w końcu porządnie popadało.
Zauważyłam też, że coś mi zjadło borówki na jednym krzaczku. Sarna (zdjęliśmy panele ogrodzeniowe, więc miała dostęp)? Jakieś ptactwo typu szpaki? Zła jestem, bo jako nieliczne owoców przetrwały przymrozki, już prawie dojrzewały i było ich sporo...
Szkoda borówek, u mnie też w tym roku mało Myślę, że w większości przez mrozy. U nas wczoraj trochę popadało, ale nie wiem czy rośliny w ogóle to poczuły
Judith ma rację, czasu przy nastolatkach niby więcej, ale i nerwów sporo, życie z małymi dziećmi czasem wydaje się prostsze