Co do przygotowania ziemi i do kompostownika....Opłaca się totalnie i maksymalnie(jak mówi moja młodsza)
Pierwszy raz nie przygotowaliśmy ziemi dokładnie z przepisem Toszki i nasz trawnik przypominał pole chwastów i nie wiadomo czego z małymi kępkami trawy....potem zaoraliśmy wszystko, przepis Iwonki + dobre nasiona trawy i mogę się pochwalić, że teraz trawnik jest śliczniutki
A kompostownik.... super wybiera się od spod spodu swoja pulchną ziemię i patrzy jak rośliny rosa w niej jak na wyścigach
Fajnie Asiu, że coraż więcej osób zdaje sobie sprawę, iż sercem ogrodu jest ziemia. Kawał robory robisz u siebie. A za taką rewolucję szczerze podziwiam.
Mnie zachwyca, że tyle sie ostatnoi mówi na wątkach o przygptowaniu ziemi. I że są osoby które boirą to do serca.
I gdzie tylko się da trzeba o tym bębnić, bo mam wrażenie że niektórzy boją sie tego tematu.
Śmiem twierdzić, że rozpoczęłam już buszowanie na rabatach i kilka "przesadzeń" już było. W ten sposób Lewa Bylinowa już pełna Zanosi się na rewolucję w warzywnym, jak wielką, Bóg raczy wiedzieć. Na ten moment postanowione, że kompostownik zostanie przeniesiony do sadu i dojdzie trzecia komora.
Czy Ty masz tylko maliny jesienne czy może też letnie? Mam dylemat malinowy, czy dosadzać więcej jesiennych. Czy tylko ja mam wrażenie, że są inne w smaku?
Przez to wszystko nie wiem, gdzie czosnek wsadzić, a już pora idzie.
Izo, w nawiązaniu do naszej rozmowy o kompostowniku... myślę, że gdyby kompostownik był elegancki, pomalowany, bez rozpierduchy wokoło to zawsze możesz odparować odpowiedzią, że to plac zabaw dla dziecka
O, tak to wymyśliłam
Postaw tam tego jelenio-łosia, będzie robił za zmyłkę
Jakie ciekawe tematy u Ciebie i jakie mi bliskie. Też z uporem maniaka poprawiam glebę u siebie. Sypię piach,mączkę. Kompost to super sprawa. Sama mam 3 komorowy kompostownik i chyba jeszcze jedna komora będzie,bardzo ułatwia to prace. Wiosną chyba przekompostują się moje zżynki po rębaku. Całe lato lałam na stertę gnojówki. Nie mogę się już doczekać kiedy zasili to dobro mój ogród .
Toż piszę stale w okolicznych wątkach aby obornik na jesieni przekopać. Od razu z innymi dodatkami. Nic nie pryzmujesz.
Na wsiach panuje przekonanie, że kompost to smród, gnój, śmietnik etc.
Tak kiedyś faktycznie było, bo to był dół do którego wylewało się pomyje, odpady, odchody zwierzęce i ludzkie etc. To faktycznie zazwyczaj gniło i śmierdziało na potęgę.I co ciekawe - kiedyś chwasty, liscie i inne dobrodziejstwa paliło się.
Jak sprowadziliśmy się i ruszyliśmy z ogrodem pierwszą rzeczą jaka powstała był kompostownik. Z palet. Jednokomorowy. Wcześniej działka była do upraw warzyw, owoców. Teściowie rządzili się po swojemu. Też był krzyk, że gnój stawiamy. Po roku nazwa się zmieniła na 'śmietnik". A w następnym roku teść wytrzeszczał oczy ile tzw."ziemi" z kompostu mamy Obecnie sam pomaga zbierać wszystko na kompost (jeszcze tylko nie widzi nic złego we wrzucaniu kwitnących chwatów) i pomaga nosić ciężkie worki z obornikiem. Kompostownik ma 3 komory + jeden jeszcze dodatkowy. Sąsiedzi też już jakoś z roku na rok przestali palić liście i chwasty. Odkryli kompost I odkryli wielką oszczędność, bo już przestali kupować worki z podłożem
Róbcie swoje i nie patrzcie na sąsiadów. Jak im kompostownik przeszkadza, to zasłońcie płot nawet wiklinową matą. Pomalowany, elegancki kompostownik tak nie drażni oczu jak bałagan, rozpierducha i... śmietnik wokoło.
Przekompostowany obornik jest puszysty, pachnie lasem. Tak samo kompost.
Zachowując reguły układania cienkimi warstwami nic nie ma prawa śmierdzieć. Jesli śmierdzi to znaczy, że gnije a nie próchnieje/butwieje.
Kompost z miejskich kompostowni to odpady zielone z ogrodów, parków, miasta etc. Roślinom ozdobnym służy. Nie polecam dawać pod warzywa, bo nie wiadomo, czy część użytych roslin nie rosła przy jezdniach lub gdzie indziej gdzie miała kontakt ze spalinami, metalami ciężkimi itd.
Toszka ale z czego robi się kompost w kompostowni miejskiej?
Mąż mnie przekonuje żeby przeorać obornik w tym roku bo się przecież w ziemi przekompostuje a sąsiedzi nas zjedzą jak sobie pryzmę zrobimy w rogu działki. Już prowizoryczny kompostownik z palet na chwasty wzbudził niepokój i pytania.
No własnie, tylko te tonaże robią wrażenie, a w realu gdzieś to ginie. Aniu ja też nie dawałam na początku kompostu bo nie miałam (miałam tylko kwaśny). Teraz kompostownik pracuje. I jutro jadę do tartaku dogadać się o korę- niech się kompostuje.
Aniu ja nie podejmuję się przeliczania ilości dobr na areał. Każda ziemia jest trochę inna, finanse inne, możliwości różne. Jak siejesz poplon może iść mniej obornika itp Ja osobiście uważam, że roważając teren w arach to dobra w tonach trzeba liczyć, nie workach. Ale tu może mądrzejsi się wypowiedzą, ja mogę pisać tylko i wyłącznie o tym co u mnie sprawdziło się bądź nie. Specem w tym temacie nie jestem...
Ja daję przekompostowaną korę sosnową. O liściastej coś było na forum... garbniki?... Tu niestey musisz mądrzejsze głowy pytać.
Obrazki też bo piękne, ale czytałam, tylko jakoś założyłam że można takim zastąpić. Sąsiedzi raczej nie będą zachwyceni gdybym miała im nawieźć obornika w tradycyjnej formie.
Ależ ja rozumiem, nie gniewam się przecież Chętnie przygarnę rady, ale pewnie błędy i tak jakieś popełnię.
Ale ja nie chce przykrywać na lazanię chciałam pojechać glebogryzarką, odchwaścić, dowieźć nowej ziemi bo mamy za nisko, dorzucić jej dobroci i wymieszać wszystko. Tylko ten tradycyjny obornik... nie da sie tego zastąpić czymś bezzapachowym?
Kompostownik na przyszłość też gdzieś znajdzie miejsce w ogrodzie
A co chcesz nawozić granulowanym obornikiem?
Uwierzyłam na słowo, że czytałaś forum... a tu figa... nie czytałaś...obrazki oglądałaś
Żeby było jasne - nie krytykuję, nie komentuję, nie jestem złosliwa. Staram się pomóc i wskazać ci drogę. Poświęcam czas na pisanie. Od serca radzę i podpowiadam. Co zrobisz z tą wiedzą... twoja sprawa. Jednak popatrz na diagnozowanie chorób - tam Mazan (nasz nieoceniony forumowy doktor) dwoi się i troi i stara się pomóc ratować rosliny, które chorują w 2-4 lata po posadzeniu. Zazwyczaj główną przyczyną jest nieprawidłowo przygotowana gleba, przenawożenie nawozami chemicznymi, złe sąsiedztwo etc. Krótko mówiąc podstawowe błędy w uprawie, którym mozna było zaradzić na etapie zakładania ogrodu.
Popatrz na sąsiednie, nowe wątki w naszym dziale projektowania - niemal wszystkie zaczynają się od wskazówek w poprawieniu jakości gleby. Krok po kroku jest opisane co i jak. Anka_ podała dziś ilości dobroci jakie zapodała swojej glebie. Ty też masz glebę - jaka by nie była jest to gleba macierzysta ze stabilną florą i fauną (pożyteczne mikro i makro organizmy).
Nie można gleby nakryć nową glebą i zrobić lazanii lub warstw tortu. To tak nie działa. W ten sposób zaburza się właściwości kapilarne gleby (w uproszczeniu to jak krwiobieg). W konsekwencji mozna na lata spowodować martwicę gleby zaburzając jej zycie, właściwości fizyczne, a zwłaszcza chemiczne. Gleba to żywy organizm - to jest faktem, nie mitem.
Druga rzecz: nikt, powtarzam - NIKT -nie sprzeda czarnoziemu ze swojej ziemi. To tylko chwyt marketingowy jakim posługują się sprzedawcy (wszystkiego) mówiąc nam to co chcemy usłyszeć. I byle sprzedać.
Zazwyczaj naszym glebom potrzeba próchnicy. Jak mantrę powtarzam na forum, że obornik granulowany jest tylko nawozem. Poprzez liofilizację traci cenne właściwości jako polepszacz struktury gleby.
Załóż kompostownik - olbrzymia oszczędność w kupowaniu tzw. ogrodniczej ziemi, która zazwyczaj jest najniższej jakości torfem. Po 2-3 latach rozpada się i tworzy sypki twór nie wchłaniający, ani nie przepuszczający wody.
Dodatkowo jeszcze kolejna rzecz - odchwaszczenie łączy się z przekopaniem. Po przekopaniu gleba musi odpocząć, uleżeć się, osiąść.
Poświęć czas na doedukowanie się i przeczytaj rzetelnie watek Ani - Anbu. Tam znajdziesz podstawowe informacje i nabierzesz wiary, że warto tworzyć ogród bez pośpiechu.
jeszcze jedna rzecz - rzetelny, przemyślany plan nasadzeń to możliwość uniknięcia błędów nie tylko przy szykowaniu gleby pod konkretne wymagania roslin. To także uwzględnienie dobrego i złego sąsiedztwa tychże (allelopatia). Zaplanowanie wzrostu, pokroju, odrostów i systemu korzeniowego, który może być niemozliwy do tolerowania przez sąsiednie rosliny.
Nie ma sprawy juz Ci mówię.
Tak , dobrze rozumiesz.
W tamtym roku wycięłam wszystko w pień i odrosły bardzo długie pędy.
W tym roku nie ruszałam nic. Mój tata miał mi zrobic podporę ( może nawet pergolę) taka dużą ( bo chciałam trochę cienia)i się nie doczekałam.
Niepotrzebnie mi się tak wgrało, ale też chciałam murek z cegieł, kompostownik z cegieł i łuk pergolę żeby posadzic milin. Z tego wszystkiego wszystko mi przeszło, cegieł tyle nie zdobyłam, tylko trochę na obrzeża skalniaka i pergolę kupiłam, jest skręcona ale czeka w kotłowni, bo nie mam pomysłu.
Zastanawialiśmy się nad poprowadzeniem winogrona właśnie w ten sposób, który daje najlepsze plony ale juz było za późno i tak zostało.
Ale już przykopałam pędy, żeby się ukorzeniły i je też wyprowadzę porządnie.
Mój tata uprawia winogron najróżniejszej maści.
To co owocuje w tym roku nie zaowocuje za rok, za rok pojawiłyby się owoce na młodych ( w tym roku wypuszczonych) witkach ( latoroślach).
Widzisz to każdy ma swoje doświadczenia. U mnie nie sprawdziło się jak miałam hortensje Kindzi. Ślimaki je zżerały. Dlatego pisałam że zależy od gruntu.
Ale na pustej rabacie którą się tworzy zdaje egzamin. Takie jedno miejsce ściółkowałam dużą ilością trawy. Powstrzymałam przynajmniej chwasty. Tylko ściągam darń koniecznie. Taki sobie urządziłam kompostownik w naturze, kompostownik zwykły i tak mam czym zapełniać.
ania ja juz sam nie wiem tak naprawdę to nie mam ogrodu tam gdzie kompostownik to są same chaszcze a podobno one lubią takie miejsca.posłuchaj 4 strona o opuchlakach na forum mazan pisze że ma małe poletko na którym rosnie mu tylko wrotycz hoduje go i robi wywar i nie ma żadnego gada i jeszcze paproc orlica podobno tak mocna jak bomba atomowa!a te u mnie to te nogi maja duże jak opuchlakowe a z drugiej strony w kompostowniku nie ma korzeni a więc pokarmu dla nich zrobiłem go na goraco wiosną
poradzisz sobie ze wszystkim ! przywiozłem te opuchlaki do domu do wrocławia i bedę straszył znajomych
"Całe zło odbywa się pod ziemią" no nie do końca, te dorosłe padalce potrafią dać się we znaki. Jedna sztuka potrafi zniszczyć kilkaset sztuk kwiatu truskawki w jeden dzień. Wizyta paru takich i nie ma znaczenia co maja w korzeniach.
Z tą ropą na nornice to jak dla mnie to taki akt rozpaczy. Jak coś ci wpiernicza wszystko to wyciągasz wszystkie działa. Ja narazie testuję granulki, bo też małpy daja się ostro we znaki.
Mam nadzieję Jolu, że i u mnie pomogą.
Miłe to co piszesz. Ja miałam przestawić kompostownik i przerzucić kompost, ale pogoda nie pozwala....
Obmierzyłam dziś kąt po wyciętej wiśni, tam gdzie mam kompostownik, maliny i chaszcze... 6x7metrów, ale jedną ćwiartka wypada na skrzynie z truskawkami, już tam są.
W każdym razie likwiduję chruśniak malinowy, zostawię sobie może 5 krzaków i to w jakichś obrzeżach, żeby na spacer nie lazły, w miejsce malin idzie kompostownik, na jego miejscu będą jeżyny, równolegle do płotu, przed nimi borówki. Drugi rząd borówek wzdłuż skrzyń. Pod płotem zrobi mi się miejsce na 4-5 róż.
Nie chce mi się załadować zdjęcie planu. Może jutro się uda...
Haniu, hosty u mnie słabo kwitną więc i z wycinaniem kwiatostanów zbyt dużo pracy nie ma. Lubię je za piękne duże liście. Natomiast kompostownik ma u mnie ograniczoną pojemność więc wolę takie produkujące mniej masy kompostowej .
Rysko tawułki obejrzałam, piękne są. Mam jedną odmianę, nazwy oczywiście nie znam. Na razie nie mogę się przebić przez rabatę żeby wyciąć przekwitnięte kwiatostany.
Bardzo spodobały mi się tawułki Arendsa o delikatnych różowych kwiatach. Paprocie to też moje ulubione rośliny. Bergenie zresztą też.
Dzisiaj M zrobił mi prezent w postaci wycieczki do Hortulusa w Dobrzycy. W królestwie roślin zapomniałam o swojej niedołężności i bolących nogach . Pogoda była niezła, deszcz padał tylko w Słupsku i okolicach.
M zachwyca się domkiem
W ogrodach ciągle kolorowo, przepięknie prezentowały się trawy i hortensje oraz elementy architektury ogrodowej
Ponad tydzień ogrodu nie widziałem i szkoda gadać Poza chwastami to sporo rzeczy podsuszonych bo przecież tak trudno odkręcić zawór... eh no co zrobić.
Deszcz nadrobił bo w nocy spadło ok 15 litrów na metr, a rano jeszcze sporo dolało. Wszystko leży, a najbardziej hortki i róże... niewypał w tym roku z różami jak nie wiem, ale co tam i tak już ich nie lubię
Zabieram się powoli za metamorfozę warzywnika, będą ścieżki z kostki granitowej, skrzynie i nowy kompostownik. Teraz ścieżki i kompostownik, a wiosną skrzynie.
Doprecyzowuje się również plan na ostatnią nieprzerobioną rabatę i chyba w końcu wymyśliłem elemnt wodny, który nie będzie przytłaczał, ale muszę zajechać do jednego ogrodnika, czy uformuje mi drzewo według wytycznych
Do tego przekazać projekt mojemu spawaczowi i nasłuchać się marudzenia... ale na to mam całą zimę więc może jakoś przejdzie.
W prawym górnym ,czyli tam ,gdzie Limki ?
Czy bliżej skalniaka ? ( tu przejeżdżam kosiarką )
Pamietam jak sugerowałaś plan ale ja już taki typ ,że na żywo muszę widzieć ,na kartce narysowane nic mi nie mówi
Mam co robić najpierw robię ,później przerabiam i tak w kółko
W sprawie ogniska popieram Mrokasię: zrobić placyk w prawym górnym rogu przy rabatach. Ognisko kwalifikuje się jako wypoczynek, więc powinno być w części wypoczynkowej, a nie użytkowej. A przy skrzyniach jest już ciasno.
Domek ogrodnika i kompostownik najwygodniej jest mieć przy warzywniku, ale jeśli masz robić garaż, to można do niego przykleić składzik na narzędzia - zaoszczędza się miejsce.
Ps. Pamiętasz jak w maju sugerowałam, żebyś zaczęła od zrobienia planu działki? Gdybyś posłuchała rady, zaoszczędziłabyś sobie roboty z przerabianiem linii rabaty i przenoszeniem skrzyni>