Pogoda zrobiła się niefotogeniczna

,ale mi się ręce palą do zmian na frontowej, więc cyknęłam jej dwie fotki na szybko. Ma już zrobione plecki - wyrzuciłam grubasa jałowca (nie pytajcie, jakich argumentów musiałam użyć, by przekonać M...


), róża New Dawn grzecznie, po radykalnym cięciu jesiennym zmarzła, dosadziłam więc kilka omorik i powiem Wam, że podoba mi się teraz ten mieszany żywopłocik. Wyszedł bardzo naturalnie. Jednemu świerkowi zostawiliśmy więcej miejsca - będzie rósł naturalnie, a chłopcy będą mogli sobie lampki powiesić

I...tadam! - zostało znalezione i posadzone moje drzewko - klon ściętolistny Warrenred "Pacific Sunset". Cieszę się nim jak dziecko! Już widzę oczami wyobraźnie tą jego piękną owalną koronę, przysłaniającą lekko dom.Dzięki, Dziewczyny, za wszystkie Wasze podpowiedzi! Haniu, liście ma rzeczywiście piękne, błyszczące. Za radą Właścicieli szkółki, lekko przycięłam mu czubek, bo ma narazie wyciągnięty kształt.
Posadziłam wzdłuż chodnika turzyce Amazing Mist. Malepartusy czekają na zmianę, dziś mają przyjść Gracki

I teraz pytanie, co dalej???

Chodzą mi teraz po głowie dwa pomysły, czym podsadzić klona:
- czy przy brzegu cypla posadzić nieregularnie ze trzy sadzonki róży okrywowej Aspirin Rose, a dalej...? No właśnie nie wiem

Trochę mi szkoda wywalać tych niskich jałowców z limonkowymi przyrostami, bo ładnie grają z liśćmi klona..O, a może coś limonkowego...hmm..
- czy przy brzegu posadzić kilka niziutkich azalii lekko różowych lub białych, a za nimi sosny górskie??
Dalej, dla przypomnienia rosną hortensje Diamant Rouge.
I jeszcze jedno: Wywalić Hakuro? I ci z bordową śliwą? Poradźcie coś, proszę....
