To był szczaw alpejski najprawdopodobniej.
Na jeden dzień to od nas za daleko szczególnie że jeszcze dzieciaki trzeba było do dziadków na mazury odwiedź.
Byłam po raz pierwszy w życiu w górach. Formy zupełnie nie mam ale dałam radę cztery dni pod rząd chodzić. Tyle że pierwszy dzień nie za dużo bo wymiękliśmy w połowie drogi na połoninę wetlińską szlakiem z wetliny. Następnego dnia było drugie podejście tym razem z przełęczy Wyżnej i dotarliśmy nawet dalej bo na Osadzki Wierch. Potem sama bo mąż chciał odpocząć zrobiłam jakieś 15km z Wyżnej na trójstyk i z powrotem tylko innym szlakiem. Następny dzień z mężem zdobyliśmy tarnicę szlakiem z Wołosatego. Po Tarnicy byłam już tak padnięta że zrobiłam sobie dzień przerwy. W ostatni dzień też mieliśmy już nigdzie nie chodzić bo burza miała być. Ale siostrze zależało żeby iść na Bukowe Berdo. A że trzeba było daleko jechać to jak już jechaliśmy stwierdziłam że też pójdę.
I tak przypadkiem się na łaziłam bo nawet nie chciałam jechać w góry. Nawet spacerów nie lubię. Najlepsze wakacje dla mnie są we własnym ogrodzie. Taka już dziwna jestem

To był pomysł męża, od kilku lat chciał pojechać w Tatry. Na Tatry się nie zgodziłam, bo umarłabym przy pierwszej lepszej górze.
Okazało się że nie umarłam

z czego jestem bardzo dumna ale w Tatrach pewnie było by trudniej.