Ewa, ja nie mogę patrzeć na róże. Codziennie wyglądają coraz gorzej. Coraz więcej przemarzniętych. Na zimę nie robię kopczyków, ale teraz zrobiłam. Też muszę jedną przyciąć do parteru, bo brzydko wygląda. Jedna do wyrzucenia. Teraz szukam czegoś fajnego na jej miejsce. Może sosna fastigiata, może wiśnia koju no mai ?
Czytam, że i u Ciebie róże po zimie wyglądają tragicznie?
Mam takie, których wszystkie pędy będa cięte do ziemi, część ma tylko kilka takich do całkowitego wycięcia.
Chyba ta szybka zima im zaszkodziła
Małgosiu, u mnie to samo. Większa część, chyba 70% cięta do ziemi. wczoraj o dzisiaj cięłam róże i podwyższam im kopczyki. Sprawdziłam pogodę i u mnie mają być jeszcze noce z mrozikiem, a w dzień spory plus.
Moje po zimie wyglądały świetnie, chociaż nie zrobiłam kopczyków. To przedwiośnie im zaszkodziło.
Ja też nigdy nie wypróbowałam tego sposobu w kartonie. Przyznam, że przy tej ilości róż, nie szkoda mi jednej. Mam tu jeszcze dwie kandydatki do wykopania, ale póki co muszę się zastanowić, czy dać im szansę. Wykopałam dzisiaj różę Astrid Gräfin von Hardenberg. Fatalnie wyglądała, już się mocno zestarzała. Nie było sensu jej ratować. Po wykopaniu okazało się, że wypuszczała od korzenia tylko jeden kieł.
U nas w centrum ogrodniczym upolowałam śliczną sosenkę i zastąpiła różę. Teraz róże będę zastępować drzewami, bądź krzewami. Nie chce mi się już ciąć tych róż i muszę zaoszczędzić kolano. Wszak trzeba koło nich plewić. Drzewa są prawie bezobsługowe.
Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie kupiona w tamtym roku wiśnia Pisardii. Ładnie przezimowała i chociaż jest jeszcze malutka, to ma dużo pączków kwiatowych.
Wiąz Camperdownii przeżył zmianę miejsca i też ma mnóstwo pąków kwiatowych.