Jolu, Małgosiu, Zawitko, jeżeli chodzi o cięcie róż, to "do ziemi". Chodzi tu głównie o róże wielkokwiatowe i rabatowe. Cięte były prawie do ziemi, ponieważ znacznie przemarzły. Te krzaczaste i pnące nie tnę do ziemi, bo nie ma takiej potrzeby.
Po zimie wszystkie rodzaje róż były zielone, świetnie przezimowały, ale potem była zbyt duża huśtawka temperatur. Róże zaczęły wegetację, a w nocy u nas był dość spory mrozik. Przycięłam wszystkie czarne, przemrożone pędy i usypałam im kopczyki.
Zdjęcia z porannego spaceru.
Cięte są na różnej wysokości, w zależności od tego ile przemarz pęd. Wszystkie maja kopczyki.
1. Róża już raz była cięta, ale znowu część jej przemarzła. widać brązowy kawałek, który trzeba będzie ciąć. Z kopczyka widać zdrowe przyrosty. Może nie zmarzną, a jeżeli tak, to ta część, która jest okryta przeżyje.
2. Róża cięta do ziemi i okryta kopczykiem. Widać nowe przyrosty, oby nie zmarzły.
3. Róża cięta do ziemi i zrobiony kopczyk. niestety nie widać oznak życia. Wsadziłąm patyk, żeby wiedzieć gdzie ona jest.
4. A tutaj jeden pęd róży przemarznięty i obcięty do miejsca, w którym jest zielony. Widać, że zaczyna lekko podmarzać, ale jeszcze do obserwacji. Reszta była zmarznięta, więc przycięta do ziemi. Oczywiście kopczyk zrobiony.
Mam nadzieję, że pomogłam.
Jak ktoś ma mniej róż, to może te nisko przycięte ponakrywać doniczkami wtedy, kiedy jest mróz.