Pustynia koloru nie musi być zła, to taka cisza przed burzą
Ja mam ostatnio prawie same, wymęczające mnie tygodnie a weekendy w rozkroku...jak już siły zbiorę to nie wiem za co się zabrać, czy może wskoczyć w hamak i udawać że mnie nie ma
Ewo, a wiesz, tak się teraz zastanawiam co u mnie w sierpniu na rabatach z irysami się dzieje i nie mogę sobie przypomnieć Czy by się tam wtedy wpasowały?
Tego pomylonego nn też bardzo lubię i kolorystycznie fajnie się zgrał z penstemonami, ciemnymi orlikami i bordowolistnymi różami
Większość liści znika w buszu, ale te co mnie denerwują to też przycinam. O dziwo, niektóre odmiany do późnej jesieni zachowują ładną zieleń i mam podejrzenie, że to zasługa miejscówek nie do końca słonecznych, z lepszą wilgotnością(co może wydawać się dziwne, bo to rośliny przecież do ciepłych, słonecznych stanowisk). W tym roku powycinam liście sporej ilości, bo robiłam im przesadzanki krótko przed kwitnieniem i już teraz zaczynają zasychać na końcach.
Nie, nie znam niestety. Uszczknęłam kiedyś z klombu u mnie w pracy bo kolor mnie zachwycał. Może i racja z miejscówką. Moje pod samym murem i szybko podsychają
Beata, dzieci mi nie pozwolą Kwiatów nie ma dużo, a one już je policzyły i podzieliły - nie ma szans na oberwanie, krzaczki będą się musiały wzmacniać powoli... za dużo mam fanów borówek i zbyt długo musiały mnie namawiać na posadzenie tych krzaczków