Ewo, ja cieniste zakątki w ogrodzie uwielbiam, ale trochę rozumiem obawy tych, co się cienia w małym ogrodzie boją. Tak jak napisała Marta, kiedy nasze lato takie krótkie i kapryśne, to fajnie jest się porządnie w słońcu wygrzać. Trzeba dobrze się zastanowić i odpowiednie miejsce i gatunek drzewa wybrać, chyba w tym jest największy problem.
No a dla miłośniczek róż i chociażby dalii cień to już prawie wróg
Tez przyłącze sie do zachwytów nad cienistą rabatą .My mamy kilka rabat za domem, który rzuca cien przez wiekszość dnia ( słońce jest tylko rano i wieczorem ) a angielki dają radę i są ładniejsze i zdecydowanie dłużej kwiat trzymają niż na patelni , za to niemki są zdecydowanie słońcolubne , choć w pierwszym kwitnieniu nie widać różnicy, słabo kwitną w drugim.
To ciekawe co napisałaś. Róże, które przenosiłam ostatnio z powodu nadmiaru cienia podejrzewane są właśnie o pochodzenie niemieckie. Mocno zaczęły cierpieć z powodu plamistości. Na rabacie została mi jeszcze angielka Golden Celebration, nad jej przenosinami też myślę(bardziej zapobiegawczo), chociaż na razie nie wygląda źle.
W PL ogrody są często większe niż tutaj, więc nie powinno być problemu z wygospodarowanie miejsca na jedno i drugie. Zawsze trzeba sie zastanowić nad tym, gdzie chce się mieć ten cień i ile. Zamiast parasola korona drzew - to zdecydowanie lepsze rozwiązanie
W moim ogrodzie słońca od jesieni tez nie ma, a to za sprawą mojego domu. Zacienia cały ogród gdy słońce jest nisko. Mimo to sadzę liściaste i mam nadzieję, że utworzę cienisty zakątek. Na róże oczywiście tez miejsce musi być
Drzewa dla niektórych to w ogóle wróg nr 1 - zrzucają liście
Rownież uwielbiam róże, ale mimo tego chcę mieć więcej cienia w ogrodzie. Nawet w małym ogródku można znaleźć miejsce na choć jeden cienisty zakątek W związku ze zmniejszającymi się gabarytami ogrodów hodowcy coraz więcej uwagi poświęcają również drzewom o małych gabarytach. Nawet w najmniejszym ogródku można posadzić drzewko. Nie tylko za względu na cień ale i trzeci wymiar Najlepiej mieć i słońce i cień
W czasie powodzi u nas i ulew lipcowych, które się do owej przyczyniły, byłam bardzo szczęśliwa, że mam w ogrodzie tyle roślin i parę drzew i krzewów. Dzięki nim ziemia była lepiej zdrenowana i woda opadowa nie wdarła mi się do salonu. U sąsiadów było jezioro i tylko paręnaście centymetrów dzieliło je od ich okien tarasowych. U drugich woda wdarła się do piwnicy.
A wiesz, że u mnie też taką zależność zauważyłam. W ogrodach obok, gdzie sąsiedzi mają tylko samą trawę i tuje wokół, woda po deszczach długo się na trawnikach utrzymuje.
Wszystko racja Pisałam o maści, bo po pierwsze mówimy o drzewach wrażliwych na choroby, po drugie pogody pięknej nie mamy, a o ile dobrze zrozumiałam, do ucięcia jest jeden pęd główny, więc nie ma tu latania z maścią, tylko jedno smarowanie, lepiej machnąć, niż się martwić czy coś wlazło.
U mnie też to cięcie wygląda inaczej, moje wiśnie mają już z dziesięć lat, a brzoskwince obcinam tylko suchelce, bo naprawdę jeszcze nie ma czego ciąć.
Ja w każdym razie będę ciąć latem, ale mi się nie śpieszy