Na spacerze z psem znalazłam dzisiaj bardzo fajne "resztki" po ogławianiu wierzb. Dokładnie czegoś takiego szukałam na podpory pod groszek pachnący

Dobrze, że męzaty nie widział który samochodem i w jaki sposób przywiozłam je do domu(te "patyczki" mają sporo ponad 2m długości)
Wstępnie zmontowałam 3 sztuki, zostało jeszcze 4 do zrobienia, poprawki formy i zagęszczanie. Nie była to łatwa praca w dzisiejszym wietrze, ostatecznie grad wygonił mnie z ogrodu.
Przy okazji wpadłam jeszcze na rekonesans do O. i wróciłam z upolowanymi martagonami

Ostatnie przez pomyłkę zabiłam szpadlem, te muszę zdecydowanie lepiej oznaczyć.