Może nie złoty ale jest ok napewno jest bardzo dokładny w tym co robi, w przeciwieństwie do mnie ale tak się uzupełnieniamy, ja szybko on dokładnie, jest równowaga
Po smaku swoich pomidorów nie chce się wracać do kupowania zimą sklepowych. W piątek kupiłam jednego żółtego, bo robiłam burgery ze słonecznika. Nie miał ani wyrazu ani zapachu. Także też stawiamy zimą na kiszone, w curry i kurkumie (z przepisu, który kiedyś wrzucałam), jedną partię „krolodylków teścia” na próbę zrobiłam jako nowość, mizeria z miodem. Do tego dużo kiszonej kapusty. Dla męża zakwas z buraka. Niektórzy widziałam, że kiszą też dynie, rzodkiewki i inne cuda, ale nie skusiłam się nigdy.
Ja zamówiłam sobie książkę z przepisami na różne zaprawy, kiszonki zobaczę jak to się uda, bo zawsze jest tak plany są, a potem ten czas tak jakoś ucieka ale ogórki u nas zawsze są obowiązkowo a kupne pomidory, też coś tam kupujemy, bo by się chciało zjeść, ale poza kolorem to nic więcej nie mają.
W słoikach, takich dużych, chyba 4 litrowych, potem przekładamy w mniejsze i do lodówki, bo nie mamy piwnicy tak jednorazowo z 4- 5 główek kapusty kisimy, w beczce by się więcej zmieściło, ale nam to na trochę starcza