Z okazji 100 lat Niepodległej zrobiłam sobie prezent:
I odsłuchałam koncert Kaczmarskiego/Gintrowskiego/Łapińskiego ("Wojna postu z karnawałem"; moje ulubione to "Jan Kochanowski":
Tak nas Panie obdarzasz, wżdy nam zawsze mało -
Za nic mamy - co mamy, więcej by się chciało.
A przecież ni nam życia ni geniuszu starcza
By skorzystać z bogactwa samej duszy skarbca.
Za to ciało gnębimy, jakby wieczne było:
Krwią wojenny trud płaci, potem zrasza miłość
Aż i w końcu niezdatne do snu ni kielicha;
Trzeszczy, cieknie i śmierdnie, wzdyma się i wzdycha.
Nie zachwycą już nas wtedy szczodre dary boże.
Bośmy kochać to nawykli, z czego czerpać możem.
I "Marcin Luter"
Słowa palą, więc pali się słowa:
Nikt o treści popiołów nie pyta.
Ale moja ze Stwórcą rozmowa
Jak Syn Jego - do drzewa przybita!
Niech się gorszy prałacia elita,
Niech się w mękach świat tworzy od nowa!
Lecz niech czyta, kto umie,
niech nauczy się czytać!
Niech powraca - do Słowa! )
I widok z sadu: