Mój stary ogród był kiedyś wyłącznie sadem, sadził go zaraz po wojnie mój dziadek razem z wujkiem, który miał obok identyczny kawałek ziemi i sad. Ten wujek znał się na szczepieniu i ja pamiętam jeszcze, że u nas były szczepione przez niego drzewa jabłonek i czereśni z dwoma odmianami na jednym drzewie.
Drzewa były wyłącznie wysokopienne i dziadek posadził je w równych szpalerach, w dużych odległościach, ale w takich grupach, bo ja wiem - kwadratach, bo to wszystko bardzo regularne było - jabłonie obok siebie, czereśnie, wiśnie, śliwy, grusze. To były różne odmiany, znakomite zresztą i zapewne chodziło o to, żeby drzewa były dla siebie nawzajem zapylaczami, rzeczywiście rodziły świetne owoce.
Wydaje mi się więc, że to jest główne uzasadnienie dla dzielenia kwater i kiedyś tak się właśnie robiło.
Ja też zaczęłam wykopywać dalie, te brzydsze bo ciągle szkoda ciąć kwitnących Ale jeżeli masz tak dużo, to faktycznie prace trzeba rozkładać na wiele dni.
Dziwna jesień.
Chyba przesadzę jeszcze rododendrona skoro tak ciepło. Nie powinno mu chyba zaszkodzić. Lepiej teraz niż wczesną wiosną, chyba.
Ewo kołki jak radzi Danusia po jakichś 3 sezonach do wymiany bo ugniją, mam takie przy ścieżce z piasku i kamyków.
W warzywniku mam mam oflis do połowy wkopany w grunt i ubita ziemia wokół...jak długo da rade nie wiem , ale tam i tak co parę lat będzie do wymiany bo dużo kompostu dosypujemy co roku i się poziom podnosi, więc i ścieżki trzeba będzie podnosić lub ten oflis właśnie
A nie chcesz położyć i delikatnie tylko wkopać w ziemię stempli drewnianych? tanio wychodzi, kilka ładnych lat wytrzymają, bo kontakt z gruntem znikomy. my tak zrobiliśmy przy obwódce bukszpanowej, między korą, a trawnikiem na dużym ogrodzie i przy drodze zjazdowej w zeszłym roku. Z tym , że przy drodze służy jako obrzeże dla utrzymania płyt i kamienia na miejscu i po zewnętrznej nabite gwoździe krokwioki w ziemię zapierające stemple by się nie rozjeżdżały na boki.