Tym obrazkiem pokazuję, co u mnie słychać. Wielkie pikowanie.
Dodam, że jelenie zżarły mi ogród - chwila nieuwagi i w sposób naturalny mam ścięte hortensje (przysmak), żurawki - zjedzone i stratowane, bluszcz - nie zostało nic, różaneczniki i cisy z lekka nadgryzione, stara jabłoń odarta ze wszystkiego, co osłaniało jej soki w pniu. Wrzosy też im smakowały.
Przeszły jak burza przez ogród. Trafiłam na końcówkę uczty - były zdziwione mym nagłym wtargnięciem o tak dziwnej porze.
Nam się już zdarzało, że lisy jak oswojone koty do nóg się łasiły, sarenki skakały tu i ówdzie ale jeleni jeszcze nie gościłam. I to aż tyle.
Musiały być bardzo głodne, te jelenie.
U mnie jednego roku też objadały, azalię, horti ,nawet miękkie jałowce, i inne byliny. Już chodziliśmy do ogrodów wiosną, a one jeszcze za pokarmem łaziły. Wokół suche badyle, a w ogródkach rarytasy.
____________________
sezon 2017 u hanusisezon 2017 u Hanusi
Ogródek Hanusi - jeszcze jeden sezon
Ogródek Hanusi - kolejny sezon * Ogródek Hanusi po zimie
Ewuś w tym roku jelenie i sarny to wielka zmora. Przed Żelaznem przed piekarnią na polach pod Marcinowem po lewej stronie szosy są posiane rzepaki, teraz "zżarte" i zbombaszowane dosłownie przez olbrzymie stada saren i jeleni. Jelenie zwykle nie podchodzą blisko domostw, sarny co innego. Ale w tym roku przez długa zimę brak im pożywienia. Zjadły nawet posadzone jałowce pod kapliczką przydrożną.
Koła łowieckie mają wielki problem 1. z dokarmieniem, 2. będą mieli niestety z rolnikami i odszkodowaniami. Zal mi jednych i drugich i zwierząt też.