Na razie jest tak. Wyściółkowałam suchymi liśćmi,
ograbiłam też sąsiada z liści (tymi już zgrabiałymi rękoma), pozbierałam chrust z drzew po jego stronie dróżki (powstało mieszkanie dla jeży) - gruba pierzyna i muszą trwać do wiosny czekając na wiosenne pierwsze cięcie. Ale już było ciemno, więc kolejne zdjęcia CDN.
I oczywiście przechodziła sąsiadka i nie mogła pojąć.

Zeszło nam pół godzinki na miłej rozmowie. Więc sam pożytek z pracy w ogrodzie: ruch na powietrzu od rana do wieczora, kontakt z sąsiadem dalszym, pożytek dla sąsiada bliższego (wygrabione, uprzątnięte), korzyść ogólna dla ogrodu. Jednak na efekty tej pracy przyjdzie poczekać i dołożyć starań z podlewaniem i cięciem.