Chodziło o tego buka, zwyczajnego w formie płaczącej.
Musiał zostać kupiony.
Nadmienię, że był też cis złoty
Właściciel szkółki, Pan Ogrodnik posunięty w latach, młody duchem i tryskający energią powitał nas tak: "czemu zawdzięczam Państwa wizytę o takiej porze roku?"
Przybyliśmy po kresowego buka. Znaliśmy jego historię: zrazy do szczepienia Pan Sz. pobrał w parku podworskim niedaleko Dublan (Dublany - znana szkoła ogrodnicza założona przez Galicyjskie Towarzystwo Gospodarcze). Pan Sz., przedwojennie kształcony człowiek, ogrodnik płynnie mówiący po francusku, prezes miejscowego Towarzystwa Lwowskiego, będąc 7 lat temu "na wschodzie" zobaczył w parku starego buka płaczącego i pobrał zrazy do szczepienia.
Był nieco zdziwiony - może rozgoryczony, że wszyscy teraz kupują buki 'Purple Fontaine' a on ma prawdziwy okaz, tyle tylko, że "pendulę zielonego". Wykopał go z ziemi do donicy 2 lata temu a buk nie znalazł nabywcy ... . Od chwili szczepienia minęło 8 lat.
Opowieść chwyciła za serce Ta i buk został kupiony. Jak się mogłam sprzeciwić?
Przy okazji dowiedzieliśmy się o istnieniu w ZK pięknego ogrodu, gdzie rosną przedwojenne żywotniki, cyprysy, cisy i piękne drzewa, szczęśliwie nietknięte (to będzie wyprawa noworoczna) wyrokiem historii.
Jak nie kupić buka z paszportem, metryką i świadectwem pochodzenia?
Buk pendula został posadzony na końcu widoku od "dużej pergoli", w przyszłości otrzyma swoją tabliczkę:
Swoje tabliczki mają już zioła, drzewka owocowe i niektóre róże, jak np. taka od mojej siostrzenicy: