Dziewczyny, dzieki za wszystkie pomyslu, ale.... roz u mnie nie bedzie. Postanowilam trzy lata temu i pozostane przy tej decyzji. Powod jest banalny, chwasty i pszczoly. U mnie chwasty sa wszedzie a pielenie w rozach nieraz konczylo sie ranami klutymi i szarpanymi. Poza tym rozom towarzysza mszyce, ktore trzeba opryskiwac, a ja chce miec pszczoly. Nie zebym nie lubila roz, przeciwnie bardzo lubie, ale u siebie w ogrodzie miec ich nie bede.
Dzisiaj dosadzilam jeszcze trzy bukszpany do zywplotu, troszeczke obnizylam nasyp pod lawenda i podsypalam jej szczodrze dolomitu (udalo mi sie kupic opakowanie 5 kg

). Potem polecialam z nawozem po hortensjach i podlalam caly ogrod. Tyle.
Jutro ruszam na tyly z kancikami, jak zdaze to zaczne pielic, bo juz sie pokazala maloszlachetna zielenina. I musze skonczyc nawozenie - zostaly mi iglaki, trawki, bukszpany i kolejowa.
Lece na szybki rekonesans do Was i zmykam
____________________
Wiosne trzeba miec przez caly rok w sercu :D
Bockowe perypetie ogrodkowe