taką mam historię - pamiętam jak dwa lata temu moja mama posadziła mi aksamitki (u nas zwane "Śmierdzuchami"

takie z wysiewu. Sadzonki były może 3-4 cm wysokie... no mizeroty jak nic... ale one tak się wzięły za siebie, a było ich ponad 20, że zaczęły rosnąć jak szlone... zaczęły pokazywać się pączki... Moja córcia gotując w piaskownicy składników do zupy potrzebowała... obskubała wszystkie począki... a była baaardzo skrupulatna w zbieraniu..

i powiem Wam, że to oberwanie pączków dało chyba kopa tym aksamitką bo się tak zagęściły i obsypały pączuszkami, że aż nie mogłam uwierzyć... taka to historia pewnej zupy była... pieknie Ci zarośnie ten krąg kwiatowy bo aksamitki potrafią szaleć