Martka, mi też klon wyglada na garneta. Kupiłam kiedyś, może miał metkę, ale nie zwróciłam na to uwagi
Monia, muszę w końcu kupić tez jakieś „prawdziwe” drzewa

. Klony mi nie zrobią dużo cienia. Mam kupione dwa buki, glediczję, wiąza, ale to jeszcze młodziaki (oprócz tego ostatniego).
Kasiu, tą piwonię właśnie dostałam od mamy. Ma piękny ciemnobordowy kolor

. Od rodziców to już wywiozłam tyle doniczek, ze nie sposób zliczyć

.
Sylwia, szkoda Waszego głoga. One naprawdę są zachwycające. Może ta siewka tez będzie różowa
Madzia, puchata kulka to rozrabiaka

. Uwielbia ciągnąć Brutusa za sierść

. Zeus już przed nią ucieka

.
Zdjęcia klonika jutro będą, tzn dziś

.
Jak przyjechał, to już byłam po tyrce

i nie miałam siły jeszcze iść się ogarnąć i po telefon, czy aparat. Ale tyrka zakończona sukcesem. Ostatni odcinek kostki wydłubany z chwastów. Kilkadziesiąt metrów długości. Wydłubywałam chwasty między kostką a krawężnikiem plus „pas” między krawężnikiem a ogrodzeniem, który mamy wyłożony kamieniami. Tam to się dopiero działo

. Trawa różnego rodzaju, skrzyp, pokrzywa, jakieś przylegające coś, osty, różne inne i jedna SOSENKA

. Oczywiście tą ostatnią zostawiłam, muszę ją gdzieś przenieść.
Jutro zmiana działań, muszę posadzić kilka roślinek

.
A do dłubania został mi „tylko” taras.