Artykuły Forum Ogrody pokazowe Instagram Sklep
Logowanie
Gdzie jesteś » Forum » Nasze ogrody » April podbija las...

April podbija las...

Gosialuk 18:36, 10 lut 2025


Dołączył: 20 lut 2016
Posty: 6008
Tar bardzo mi się podoba to określenie.
Jolu dużo radości, w końcu rodzina się powiększyła.
____________________
Gosia Bylinowa łąka
Gruszka_na_w... 20:22, 10 lut 2025


Dołączył: 28 gru 2015
Posty: 24206
April napisał(a)


Najdroższa to sterylizacja. Za zabieg plus badania krwi przed, wybuliłam niemal 8 stów. A gdzie kolejne kontrolne wizyty... Masakra. A to jedno z trzech... Dobrze że jeden to kocur, znacznie taniej.


Te wielkomiejskie ceny są szokujące. U siebie za wizytę z psem lub kotem nie zapłaciłam nigdy więcej niż 100/150 zł. Ta wyższa związana jest z dopłatą za leki.
Kociaki wyglądają uroczo. Młoda krew w stadzie dobrze robi i właścicielom, i samym zwierzakom.
U Tarci ta metoda się sprawdziła.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam! "Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu." ~ Władysław Tatarkiewicz
TAR 20:32, 10 lut 2025


Dołączył: 16 sie 2016
Posty: 11456
To prawda. Senior po smierci Wicia Pierwszego mial depresje i mialam obawy, że za chwile pojdzie za nim. Pojawienie sie Wicia Drugiego dalo jego zyciu sens. A jak pojawil sie Karolek to juz pelnia szczescia. Do tego ogrod i Senior odzyl. Byl z nami jeszcze 2 lata.
____________________
Ogrod nad bajorkiem
Magara 23:12, 10 lut 2025


Dołączył: 27 mar 2018
Posty: 9447
Sterylizacja na koszt gminy to raczej tych bezdomnych kotów - Aprilkowe na bezdomne nie wyglądają
Raczej na domowe i rasowe - Mazowiecki Leśny )
____________________
Magara Magary Dramaty z Rabaty
April 09:23, 11 lut 2025


Dołączył: 28 lis 2014
Posty: 11664
Makao napisał(a)

Nie macie możliwości sterylizowania na koszt gminy/miasta?
U nas są akcje zwłaszcza w marcu (na tzw marcowanie kotów) i można wtedy sterylizować za darmo. Nie co roku robią ale robią. Trzeba znaleźć weta który podpisał umowę z miastem.


Sterylizacja na koszt gminy to dalej moje pieniądze, z moich podatków, które mogą iść na pilniejsze potrzeby.
Zamiast dotować fundacje i nie być pewnym jak są spożytkowane środki, wolę sama zapłacić bo wiem dokładnie na co wydane. To mój wkład w ochronę i pomoc dzikim zwierzakom. Nie pisałam o kosztach żeby się żalić bo sama podjęłam taką decyzję, żeby zająć się kilkoma dzikimi kociakami i je udomowić.
Chciałam tylko zwrócić uwagę jaki biznes robią przychodnie weterynaryjne i jak niesamowicie podrożały usługi medyczne, nie tylko dla zwierząt ale i dla ludzi.
____________________
April April podbija las Mazowsze
April 09:25, 11 lut 2025


Dołączył: 28 lis 2014
Posty: 11664
mrokasia napisał(a)
Ja za rudego dziękuję bardzo, ale nie skorzystam .
No właśnie, nie da rady tej sterylizacji przez gminę przepuścić????


No trudno, może ktoś się rudzielcami zajmie. Ostatnio widziałam że sąsiedzi próbowali je łapać, może uda im się je udomowić

Co do kosztów sterylizacji, w poście powyżej
____________________
April April podbija las Mazowsze
Miskantowo 09:25, 11 lut 2025


Dołączył: 24 mar 2021
Posty: 935
Gruszka_na_wierzbie napisał(a)


Te wielkomiejskie ceny są szokujące. U siebie za wizytę z psem lub kotem nie zapłaciłam nigdy więcej niż 100/150 zł. Ta wyższa związana jest z dopłatą za leki.
Kociaki wyglądają uroczo. Młoda krew w stadzie dobrze robi i właścicielom, i samym zwierzakom.
U Tarci ta metoda się sprawdziła.


Ja mam wielkomiejskiego weterynarza, u którego ostatnio za wizytę z kotką teściowej zapłaciłam 50pln.
On jest specyficzny bardzo ale uwielbiam go. Mam tez do niego zaufanie.

Kotka teściowej po długiej liście badań została u osiedlowej pani doktor zdiagnozowana jako przypadek beznadziejny (mocznica, 1-2 miesiące życia)
Zapakowałam obie do taksówki i pojechałyśmy do tego mojego weta.
Rzucil okiem na wyniki. Powiedział, po kiego grzyba aż tyle ich robili. Pobrał krew żeby zobaczyć co się zmieniło przez dwa dni.
Powiedział, ze kot owszem, ma chore nerki ale żadnej mocznicy nie ma.
Poszedł na zaplecze. Wrócił z małą tubka czegoś. Posmarował Kici tym specyfikiem wnętrze ucha…
Kazał zadzwonić pod koniec dnia. Oon będzie już mial wyniki a chce wiedzieć czy zaczęła jeść bo to jest teraz najważniejsza rzecz.
Dal jeszcze jakiś zastrzyk i zainkasował 100 złotych polskich.

Kotka w domu rzuciła się na żarcie (smarowidło do ucha to były jakieś psychotropy)
Wieczorem zadzwoniłam i doktorek powiedział, ze kotu się bardzo nie pogorszyły wyniki od tych poprzednich a skoro zaczęła jeść to będzie żyć. To było dwa lata temu. Kotka ma teraz 17 lat.
____________________
Wioleta Miskantowy dom
April 09:27, 11 lut 2025


Dołączył: 28 lis 2014
Posty: 11664
TAR napisał(a)







Ty wiesz jak fajnie jak jest gromadka, wspólnie się bawiąca, wspólnie śpiąca i spędzająca czas razem.

Moje Maine coony to niby też rodzeństwo, ale trafiły do mnie w rocznym odstępie. Już jest wrogość nie do pokonania przez 10 lat.
Mam nadzieję że nowe "szczurki" bo tak na nie mówię, będą się przyjaźnić, niezależnie od upływu czasu
____________________
April April podbija las Mazowsze
April 09:28, 11 lut 2025


Dołączył: 28 lis 2014
Posty: 11664
Makao napisał(a)

A one nie są rasowe? To dachowce?


Aniu, oczywiście że rasowe rasa europejska popularnie zwana dachowcem
____________________
April April podbija las Mazowsze
Miskantowo 09:31, 11 lut 2025


Dołączył: 24 mar 2021
Posty: 935
April napisał(a)



Moje Maine coony to niby też rodzeństwo, ale trafiły do mnie w rocznym odstępie. Już jest wrogość nie do pokonania przez 10 lat.


Moja kotka trafiła do mnie z zaleceniem „bez innych kotów”.
Jest słodka, łazi za mna jak pies, gramoli się na kolana i układa na mnie kiedy tylko przyjmę pozycję horyzontalną ale towarzystwa innych kotów nie toleruje kompletnie.
Zmienia się wtedy w diabła tasmańskiego z kreskowki.
____________________
Wioleta Miskantowy dom
Korzystanie z portalu ogrodowisko.pl oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce plików cookies