Moje miskanty dzisiaj wycięliśmy piłą łańcuchową. Sprzątania było po tym chyba więcej niż wysiłku włożonego w cięcie nożycami... Wiec ten... powtórki raczej nie będzie .
Widać koniec porządków. Zostały jeszcze trzy rabaty do oczyszczenia z liści, wyskubanie żurawek i zebranie igliwia z dwóch rabat, ale ta praca niekoniecznie będzie zrealizowana . Sie zobaczy.
A potem punkt pierwszy tegorocznego planu: przesadzenie kilku roślin. Następnie to co lubię najbardziej czyli zakupy roślinne! I clou tegorocznego sezonu - upiększanie rabat, tadam!

Mnie dopiero czeka cięcie traw

Sylwia, pozostałe już wycięłam wcześniej. Największe miskanty zostawiłam sobie na koniec w mysl zasady: to co masz zrobić dzisiaj zrób pojutrze, będziesz mieć 3 dni wolnego . Zostawiłam na razie stipy - jak zobaczę, ze żyją to przytnę, a jak nie - zostawię suche - tysz pikne .

Judith napisał(a)

Największe miskanty zostawiłam sobie na koniec w mysl zasady: to co masz zrobić dzisiaj zrób pojutrze, będziesz mieć 3 dni wolnego .

Dogadałabyś się z moim eMem .

Ja robię odwrotnie, najgorszą robotę jak najprędzej, żeby mieć z głowy .

Agatorek napisał(a)

Dogadałabyś się z moim eMem .

Ja robię odwrotnie, najgorszą robotę jak najprędzej, żeby mieć z głowy .

Ja mam wiele cech uznawanych za męskie .

Stokrotka na ostatnim zdjęciu została przywieziona z trawnika rosnącego w moim rodzinnym mieście .

Przy tej pogodzie bardzo szybko zieleni sie trawa, tez to zauważyłyście? Dosłownie z godziny na godzinę jest ładniejsza

Jutro popatrzę na trawę , ale u mnie to takie coś trawo i trawnikopodobne tylko .

W ten piękny letni dzień, w którym wszystkie primaaprilisowe dowcipasy zostały przyćmione tym jednym (!), sprzątnęłam warzywnik, co zajęło mi 3 godziny . W tym czasie małżonek zwertykulował, a następnie wygrabił cały trawnik. Jeszcze dziś dosypanie nasion oraz nawozu i prosimy deszcz o przybycie zgodnie z prognozą pogody .
Trwanik po wertykulacji wyglada zaskakująco dobrze, nie wiem czy nie za płytko cięły nożyce...
Tak sobie planuje, co zrobie w najbliższych dniach w ogrodzie, a tu mi sie przypomniało, ze ciasto jakieś trzeba piec albo i nawet dwa i jaja farbować .

A ja się na ten największy żart załapałamzobaczę co z tego wyniknie