Dni mijają a roślin do posadzenia jakby nie ubywa… Dziś uporałam się tylko z pomidorami i paprykami posadzonymi do kastr budowlanych, które mam w foliaku. Odchwaściłam kawaleczek skarpy i jutro posadzę tam czarnuszki. Nadal szukam jakiegoś miejsca na dalie. Dochodzę do wniosku, ze najlepiej byloby im w skrzyni. Skrzyni nie posiadam i nie zrobię, muszę wiec myślec dalej. Z pozytywów, udało mi się wypić dziś kawę na tarasie. Jutro tez mam taki plan. Moze nawet wypiję ją ubrana w coś innego niz wyciągnięte dresy?… Wypicie kawy bylo wyczynem bo przez okno przyglądała mi sie Ptysza, zawodzac donosnie. Miałuuuu i miałuuuu wykonywane było wraz z karcącym spojrzeniem. Potomek tygrysa przyglądał się jak potomek małpy łazi na czterech lapach i grzebie w ziemi. Kocie miału skończy się jutro, Po prostu kocica nie jest zabezpieczona przed kleszczami, stad szlaban. Zaraz idę do paczkomatu odebrać odpowiedni specyfik. Od jutra kawkuję wiec w kocim towarzystwie, rzucajac okiem na moje urodziwe floksy porastajace skarpę. Schody i skarpa wygladają wiosną bardzo urodziwie.
Ależ pięknie się zrobiło, aż dech zapiera Oprócz floksów co to za kępki na dole na ostatnim zdjęciu?