ufff, po roku mogę się odezwać, bo cos tam zdziałałam. niestety nie potrafię tak regularnie pisać, po prostu nie było się czym chwalić, dopiero teraz trochę wszystko urosło......nie odzywam się zbytnio, ale czytam....
dzięki Zawitko za odkopanie mnie z forumowej czeluści
12 stron temu żaliłam się, że nie wiem co począć z długim suchym obrzeżem lasu przylegającym do mojego podjazdu do domu. Sebek straszył dziką zwierzyną z lasu........ myślałam, że jałowce płożące załatwią sprawę. otóż nie - nie chcą w ogóle rosnąć, nawet dla nich jest za sucho.
ale w końcu wzięłam się do roboty, pod waszym przemożnym wpływem przede wszystkim, i jedna trzecia jako tako jest już zagospodarowana. rośliny jeszcze małe, ale rosną. następnej wiosny chcę zrobić resztę.
cóż, musiałam zmniejszyć trochę teren "pustynny" poprzez zakrycie go żwirem, dzięki temu uzyskałam miejsce na odgarniany śnieg. zdobyłam ziemię po pieczarkach i założyłam kawałeczek trawnika, postawiliśmy drewutnię, która wyznaczyła granice między ogródkiem a dzikim lasem.
no to parę zdjęć:
lato: