Zrobiłabym tak samo jak radzi Marta P. I tak robiłam u siebie jak mi skasowało raz w maju. Strat współczuję, na pocieszenie powiem tylko, ze mróz przynajmniej mułu nie zostawia. Wiesz jakie mieliśmy trzy sezony pod rząd i to wielokrotnie w każdym z nich. Rośliny naprawdę potrafią się ogarnąć, a wiosną to nawet dość szybko. Pamiętasz jak nam w czerwcu skosiło gradem ogród do samej ziemi? Też wtedy nie ruszałam bo mieli przyjść z ubezpieczalni szacować szkody. Przyszli miesiąc później trzeba było dobrze w środek roślin zaglądać( zwłaszcza bylin by te szkody odszukać. Ale uczucia jakie teraz w sobie nosisz znam doskonale, ja miałam totalna załamkę wtedy. Gdyby nie to, że kupiliśmy sobie psa by oderwać głowę i zmotywować się do pójścia do ogrodu to bym się poddała jak nic. A tak ... wszystko odrosło i cieszyło znowu. Roboty z mułem mieliśmy co niemiara, główkowania jak sobie poradzić jeszcze więcej. Sporo miejsc do dziś nosi ślady zalania i zachwaszczenia, ale ogród przetrwał. Teraz tez jeszcze golimy do zera np. suchodrzewy bo wszystkie przemarzły, ale jak tak golimy to suche to się okazuje, że od ziemi już idzie nowe i gdyby tego nawet nie zgolić to za rok dwa śladu po zmrożeniu by nie było bo nowe nakryje zielenią. Dwa lata jednak czekać nie zamierzam więc golimy i niech to nowe szybciej rośnie