Zdaję relację, co udało mi się zrobić przez ostatnie 3 dni:
po pierwsze zrobiłam podpory pod pnące, ok 4m długości a wys ok 2m, ich zadanie to osłona od bajzlu męża, na który patrzeć nie mogę i dostaję uczulenia psychicznego.
Zawsze tak staram się robić zdjęcia, żeby nie było TO na widoku.
Trzeba było wykopać nieduże dołki, włożyć podporom nóżki, zalać betonem, połączyć między sobą trzy osobne przęsła. Do podpór wykorzystałam, co miałam w zasięgu.
Tam są posadzone:
- fioletowa malina Glen Coe,
- jeżyno-malina nn od przyjaciółki (podobno nadzwyczaj plenna),
- winogron czerwony na pniu (drugi zadołowany, co mi strzeliło do głowy, żeby kupić drugi? oto jest pytanie...) oraz z przeniesienia
- karpa wiciokrzewu.
Za podporami powiększyłam zagonek z jagodami i borówkami dosadzając agrest i porzeczkoagrest Josta, resztę ziemi zakryłam kartonami. Po drugiej stronie trasy w-z dosadziłam też część pnącza, może stworzy się taka brama z wiciokrzewów, o ile nie pomyliłam karpy z budleją, bo taka możliwość istnieje

Rozgrabiłam kupę, że się tak wyrażę, ziemi, wyrównując co nieco teren.
Uporządkowałam rzeczy w domku, czyli z powrotem wywlokłam na dwór mój mobilny inspekt na kółkach i zostawiłam go na zewnątrz opatulając plandeką, a w miejsce w domku przeniosłam 4 okna z odzysku, które mają służyć za wstęp do szklarenki (a co mi strzeliło do głowy, żeby samej zaplanować i próbować zrobić? to nie mam pojęcia)
Miał być w tym roku...Rzeczywistość zweryfikuje, wszystko przez ten Pinterest! Tyle pomysłów, że się mózg lasuje i dymi uszami.
Bardzo mi pasuje pogoda na plusie, bo jeszcze zostało trochę do ogarnięcia ale już spraw porządkowych, jak usuwanie suchych łodyg, wygrabienie itp.
Na razie pa!