Ja przynajmniej raz w tygodniu zbieram zwłoki lub resztki dzieciołów, sikorki, latem byly pliszki, kopciuszek, nawet sójka. Serce boli. Pogrom jest straszny.
Kotów jest po prostu za duzo. Kiedys zyły na wolnosci w gospodarstwach, na ulicach, podwórkach, ich umieralnosc byla bardzo wysoka, zreszta tak jest do dzisiaj z dachowcami, ktorych nikt nie kastruje, nie dokarmia i nie leczy. Ale na osiedlach powstały domki, karmicielki i jest wojna z sasiadami. Ale to juz inny temat. Koty w domach wychodzace, maja jak pączki w masle wiec poluja i bynajmniej nie z glodu, zalatwiaja sie tez nie na swoim podworku. W kazdym domu jest srednio od 1 do 3 kotów. Dla mnie to taki sam szkodnik jak pseudo mysliwy dla sportu strzelajacy do zwierzat. Jedno i drugie mnie wkurza.
No to u mnie skala problemu mikro, czyli właściwe brak problemu
Za to niestety co roku myszy mi się do domu wprowadzają, więc gdyby jakiś kot się nimi zajął, to bym nie miała mu za złe
Truć nie będę, więc tak sobie żyjemy w stanie “zawieszenia broni”
Wyturlania się białaska w "czymś", współczuję. Nasza Aza też tak robi, szczególnie na spacerach, trzeba uważać. Mamy też kota, znajdę, wychodzi na smyczy. Aza jest też straszakiem na obce koty, o ile naszego lubi, obcym nie daruje. Zawsze jak jakiś się pojawi, trzeba ją chwilę przytrzymać, by go nie dorwała. Chociaż i tak potrafią coś zakopać, przeważnie w skrzyniach na warzywniku. Buszują w nocy, jak ona jest w domu. Ale jak już jakiegoś pogoni, to przez długą chwilę ten sam kot, nie przychodzi do nas, boi się.
W zeszłym roku jeden obsikał nam drzwi wejściowe, ale miałam nerwa. Teraz jest w miarę spokój, może to Aza, albo czują Filemona?
No własnie myszy nie lapia a ptaki i robia sobie sralnie z ogrodu. Gdyby zdarzalo sie to sporadycznie to pewnie nie byloby problemu ale wczoraj mi juz rece opadly z niemocy. I co mam zrobic?
Ktos pisal wlasnie ze zlosliwie potrafia obsikiwac drzwi czy elewacje. I komus przy tarasie kot sasiadow tak obsikiwal. I to juz tragedia. Nie wiem czy bym sie nie posunela do ostatecznosci, po prostu nie wiem.
Mały bialas pierwszy raz tak sie zachowal, nie wiem instynkt? Zauwazylam, ze lubi w dzdzownicach tez sobie pouzywac. Myslalam, ze go nie dopiore, a ma długie kłaki, wyczesac i wymyc to tragedia. zmieszane zrębki z kupa i do tego żywica z sosen. Smrod okropny, czesc kołtunow musialam mu po prostu wyciac. Rano szedl na smyczy na spacer. Do czego to doszlo zeby pies po wlasnym ogrodzie byl na sznurku prowadzany
Tar, naprawdę współczuję, u mnie tak jak pisałam, koty trzy, w sumie nie jakieś nachalne, u Ciebie z jednego domu pięć, więc skala zjawiska robi swoje niestety
Porozmawiać z sąsiadką pewnie się nie da, więc pozostają zasieki antykotowe , sąsiad ważna sprawa.
Jak szukaliśmy działki lata temu, prawie kupiliśmy taką przy granicy lasu, ale przy zabudowaniach sprzedającego. Była rewelacyjna, ale jak już prawie finalizowaliśmy transakcję, właściciel nieopatrznie wypuścił swoje psy - stado lekko licząc ze 30 sztuk …
Ja Azę, wtedy do kabiny prysznicowej biorę i prysznicem myję, przynajmniej nie ucieka, bo ona lubi być taka "pachnącą inaczej", nie jest zadowolona, jak ją umyję Co do kotów to nie pozwalamy Azie ich łapać, tylko je goni. Ale Diana, poprzedni nasz pies raz jednego złapała w pysk, dosłownie, też duża była. Ale na komendę naszego syna, oddała go. Nic mu się nie stało, ale chyba w szoku był, bo zamiast uciekać, to pod krzak się schował. Syn wtedy się wkurzył, że drugi raz, nie będzie go ratował kot ocalał, uciekł po chwili Aza już taka grzeczna nie jest, nie oddała by zdobyczy dlatego jak ona jest w domu, a jakiś kot na tarasie, to dajemu mu szansę na ucieczkę, po małej chwili ją wypuszczamy, nie tak od razu jak go zobaczy, ona i tak długo go szuka po całej działce