Fajnie masz, że tyle ptaków jest u Ciebie, wiewiorki i napewno dużo innych zwierząt Ja się cieszę, że u nas też są jakieś ptaki, coraz więcej różnych. Na początku były tylko sroki wróble i gołębie. Nasza nieduża działka się zagęszcza to i gości mamy trochę wiecej
Po liściach też na ambrowca stawiałam, ale kolor mnie zmylił
TARciu - czemu on taki czerowniutki? Zawsze tak szybko Ci się na ten kolor przebarwiał? Pamiętasz może jaka to odmiana?
Mam dwa takie same, jeden rosnie na froncie i jest zielony a drugi rosnacy od strony bajora juz sie przebarwil, ma bardziej mokro i moze dlatego, ma tez inna ziemie.
I w sumie mam dwie pary. Jedna na bagiennej (stary z poprzedniego i nowy kupiony rok temu) - oba czerwone i na frontowej (stary i nowy) - oba zielone. Różni ich tylko rodzaj ziemi, nasłonecznienie maja podobne.
Ale nie wiem co to za odmiana, rosnie dosc wąsko. W tej chwili ma 6 lat od zakupu. Urósł 3,5 raza ale niewiele poszedł w szerokosc wiec moze to kolumnowy. Ma tez inne liscie niz ten drugi kupiony rok temu.
W sumie najchetniej bym sparowala stare ze starymi, nowe z nowymi. Ale nie wiem jak zniosłby wykopki, bryle ma zapewne ogromna po dwoch sezonach w mokrej.
Mam jeszcze 3 nowe ambrowce maluszki, tez sa zielone i z lisci podobne do tych "starych"
Nooo to namieszalam
Ptakow duzo, niestety nad czym boleje coraz wiecej tez kotow wolnoowychodzacych. Wariatka za plotem juz ma 5. Wczoraj sie po prostu zalamalam. Wszystkie jej koty zrobily sobie kuwete w tych swiezo zmielonych zrebkach. Wczoraj wieczorem najmlodszy maly bialas wytarzal sie w tych zrebkach i pozostawionych odchodach. Nigdy tego nie robil. Ale wrocil z ostatniego spaceru taki usyfiony, ze poryczalam sie z niemocy. Do pierwszej w nocy siedzialam, musialam go porzadnie wykąpac. Luby wszystkie zrębki zgarnął na kupke i nakrył plandeką.
Dochodzi do kuriozum, ze z wlasnymi psami, na wlasnej posesji musze wychodzic na smyczy, bo ogrod opanowaly koty sasiadow.
Tak jak lubie zwierzeta i zazwyczaj koty mi nie wadza to teraz mam niezbyt przyjazne zamiary.
Nie wiem tez czy bede dokarmiac w tym roku ptaki, nie chce ich narazac na niebezpieczenstwo. To jest ta negatywna strona mieszkania nad bajowrem, plus mysliwi.
Juz nie wiem co robic. Rok temu bylo juz to dokuczliwe ale przychodzilo ich mniej.
Po wczorajszej akcji z kotami, nie bedziemy reszty zrebkowac tylko zrobimy suchoplot. Czlowiek chce byc eko to przyjda sraluchy i zniechecą do wszystkiego
Myślisz, że jeśli rozłożysz te zrębki na rabacie też będą tam robiły?
Myślę, że w ogóle pewnie robią na rabatach tylko jesli sa dobrze wychowane to zakopują tak jak mój to robi.
Ogród masz przepięknie wybarwiony. U mnie brakuje tych czerwieni.
Bo jeśli w ciągu sezonu ich nie lubię, to jednak jesienią bardzo bym chciała mieć je w ogrodzie.
A zazwyczaj mam tylko żółty kolor
Na pewno, bo juz to robily. Wtedy zastosowalam olejek lawendowy i skorki z cytryny plus węża ogrodowego. No i byla wiosna wiec my caly czas w ogrodzie i w miare kontrola byla.
Te koty sa bardzo agresywne, szczegolnie dwa. Juz druga sasiadka sie skarżyla, że atakuja tez jej dzieci. Ja raz o malo zawalu nie dostalam jak jeden zeskoczyl na mnie z galezi z drzewa.
Ja niestety jestem wrogiem kotow wolnowychodzacych nie tylko ze wzgledu na to co robia w moim ogrodzie ale tez z powodu ptakow.
Mozna do mnie mowic, ze koty byly tez kiedys. Ale sory teraz tych kotow jest o wiele wiecej, w niejednym domu po nawet kilka, maja lepsze bytowania to i zyja dluzej i niestety ale to szkodniki.
TAR, podzielam Twoją opinię o kotach wolnowychodzacych. To są szkodniki. Odpowiadają za ogromne ilości zabitych ptaków. Że nie wspomnę oczywiście również o załatwianiu się gdzie popadnie.
Gosiu, dobrze wychowane, bo zakopują?? U mnie w ogrodzie też obce koty s..ają i „ładnie” zakopują - w korze na rabatach. Początkowo widząc taką - nomen omen - kupkę kory, rozgarniałam ją bezrefleksyjnie ręką. Do czasu aż nie zauważyłam w niej kocich odchodów. Ohyda. Latem właściwie codziennie byłam zmuszona zbierać kocie guano z rabat.
To prawda tez mialam raz te "przyjemnosc" na szczescie mialam rekawiczki. Nie dosc, ze ohydnie wyglada to jeszcze smrod okropny. Moja sis tez ma kota ale ona go nie wypuszcza. Dlaczego inni skoro trzymaja koty w domu bezrefleksyjnie je wypuszczaja, bo zwieraczek "musi" wyjssc. Inna by byla rozmowa jakby wychodzily u siebie. Wtedy nie mam jakby pretensji. Ale ssiedztwo wypuszcza sralucha i ma wywalone co on dalej i u kogo robi. A potem wielkie oburzenie, ze komus sie nie podoba.
U mnie też niestety koty robią sobie wychodek. Jeden jest dziki, na to nic nie poradzę, dwa inne sąsiadów, zewnętrzne.
Gdyby chociaż nornice łapały, to bym tą “2” im wybaczyła, bo i tak mam pod płotem toaletę psią, wszystkie wyprowadzane, więc nie ma mowy o tym, że właściciele nie widzą.
Tak więc zbieram łopatką i w nieużytki wyrzucam - takie życie.
Ptaki też czasem chyba łapią, tzn raz widziałam pióra, więc może tylko ten raz???