Dzisiaj spotkała mnie wspaniała niespodzianka!

W naszym ogrodzie ponownie pojawiła się sowa pójdźka. Ale od początku...
Od pierwszych myśli o ogrodzie towarzyszyło mi takie marzenie, żeby stworzyć w nim warunki sprzyjające dla sów. Drapieżne ptaki wzbudzają mój podziw od dawna, a już sowy szczególnie. Mają w sobie jakiś majestat i coś takiego magicznego, co mnie urzeka.
Okazuje się, że to marzenie spełniło się zanim jeszcze zdążyłam je wypowiedzieć na głos. Gdy tylko nasz dom został zadaszony, to na wystających krokwiach zaczęła przesiadywać niewielka sowa. Z początku nie miałam o tym pojęcia, bo nie udało mi się jej zobaczyć aż do zeszłego roku. Dziwiły mnie tylko dziwne odchody, bo jeszcze wtedy nie wiedziałam, co to są wypluwki. Otóż wyglądają one tak: