Ostatnio urwałam wpisy przed pokazaniem wykorowanej rabaty "na gotowo" ( no prawie na gotowo, bo brakowało jeszcze wtedy azalii, która już dojechała i została posadzona

).
4.03.2024 był ostatnim dniem mojego przedłużonego weekendu i przywitał nas niezbyt zachęcającą temperaturą. Dodatkowo wiało jak pieron (wiatry w łódzkim są jednak na tyle łaskawe, że nie mają zapędów do karczowania plomb z nierozważnie rozwartych jam ustnych-
Eliza, buziole!

). Mimo to udało się dokończyć to i owo:
Czerwona strzałka znajduje się tu nieprzypadkowo, może nie widać tego zbyt dobrze na tym zdjęciu, ale kabel zasilający stodołę był bardzo profesjonalnie podpierany przez rosochate chojoki, które wkrótce miały się jednak zamienić w coś innego za sprawą magicznych łapek mojego eMa
Pokraczna klonowa aleja wjazdowa ostała się jeno we wspomnieniach, teraz to miejsce czeka na face lifting

: