Najlepszy był jakiś wróbel albo sikorka. Chwilę po ataku, gdy jastrząb jeszcze dusił kosa pod tują, oczywiście było pusto pod karmnikiem, ptaki ukryte w wiciokrzewie, a tu jeden szalony hyc na ziemię zlądował kontynuować jedzenie. Co ciekawe zlądował tuż obok jastrzębia. Ale szybko się opamiętał i znikł.
Pisałam u Bogdzi, bo tam najwięcej miłośników ptaków, ale wkleję też u siebie ku pamięci. Moje starsze dziecię z gimnazjum miało dziś prelekcję z jakimś panem dotyczącą dokarmiania ptaków zimą. Jedną ciekawą informację przyniósł do domu. Słoninę dla sikorek powinno się nacinać aż do samej skóry w kratkę o boku niecałego centymetra (nie wiem czy jest jasne to co napisałam). Podobno to ważne, bo gdy słonina zamarznie a nie jest pokrojona, sikorki łatwo łamią sobie dzióbki próbując dziobać z całości. Później były praktyki, czyli ruszyli do największego parku poroznosić jedzenie ptakom i orzechy wiewiórkom. Było też o tym, żeby nie karmić chlebem.
Dzięki Marlena. Dziś już jastrząb był w odwiedzinach, ale tylko przysiadł na drzewie, rozglądnął się i odleciał. Ciekawe co ile on musi coś upolować. Codziennie? Kosów mi zabraknie Idę spytać Mariusza.
Literatura faktu...... ale Ci się udało ustrzelić fotki.... zdjęcia trudne do zaakceptowania..ale tak jak piszesz..ludzie też zabijają aby jeść..... Jastrząb zje całego ptaka, a człowiek cześć świnki czy cielaczka zje, a resztę wyrzuci bo tłuste, bo żyłki, bo coś tam.... i kto jest gorszym drapieżnikiem???
Krogulec czytałam, że zjada 2 ptaki dziennie...